Wczoraj pojechałem po syna swoim dwuosobowym wozidłem.
Dochodziła godzina 22. Stoję, czekam, chwilę wcześniej minąłem radiowóz który stał na stacji benzynowej.
Podjechał radiowóz, wysiedleni policjanci. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
- Dobry wieczór, Pana dowód poproszę
- Dobry wieczór, nie mam.
- Gdzie pan mieszka?
- Na ul..
- A to tu niedaleko?
- Tak.
- Co pan tu robi?
- Na syna czekam z próby wraca
- A co to jest?
- Rower elektryczne
Jeden z policjantów zaczął oglądać - Sam pan robił?
- Z kolegami
- Jaką moc ma silnik?
- 250 Wat
- A tak naprawdę?
- A czemu pan pyta, chce mi pan krzywdę zrobić?
- Dlaczego krzywdę?
- Bo tamten drugi pan cały czas z notesem w ręku stoi
- Notesem nikt nikomu krzywdy nie zrobi przecież
- No w sumie racja
- To jaka moc silnika, tylko szczerze
- Rower testujemy od trzech dni, jeszcze nie ustaliliśmy mocy, nie wiemy ile rama wytrzyma
- A jak tym się jeździ
W tym momencie wyszedł mój syn, jego mina bezcenna
- Ciężko opisać, bardzo dobrze. Chce pan spróbować?
- Nie, nie mogę. Jak mnie ktoś z okna zobaczy i poskarży to mogę mieć problem. Wie pan jacy są ludzie.
- Ok, a jak już tak sobie rozmawiamy. Mam inny rower, dość szybki. Co będzie jeśli zobaczą mnie panowie na ulicy jak Was wyprzedzam?
- A to skuter?
- Nie
- Czyli to taki szybki rower elektryczny?
- Pedały ma ale raczej nie rower, bo nie wpisuje się w jego definicję
- To jako co jest zarejestrowany?
- Nie jest zarejestrowany, ustawodawca nie daje możliwości bym go zarejestrował
- Nie jestem z drogówki. Ale według mnie to luka w prawie, jeśli nie będzie pan przekraczał dozwolonej szybkości to nic nikt do pana nie będzie miał.
- Ok, dziękuję za informację
- Miłej jazdy, dobranoc.
- Dobranoc.
A syn nadal stal przestraszony
Nie przytoczyłem całej rozmowy która trwała ładne parę minut, tylko to co istotne.
Ogólnie trochę dziwne to było spotkanie, na początku policjanci wydawali się być wrogo nastawieni. Prośba o dowód, wypowiedziana była tonem nie znoszącym sprzeciwu. Środek i koniec rozmowy był już zupełnie inny. Podejrzewam, że z daleka pomyśleli że jadę jakimś motocyklem po drodze dla rowerzystów.