Polskie sądy - śmiać się czy płakać?
: 28 wrz 2018, 8:56
krótkie przypomnienie o co chodzi, przedruk ze starego forum:
w skrócie, taka sytuacja:
W poniedziałek jadąc rowerem elektrycznym taksówkarz zwrócił mi uwagę bym zjechał z ulicy (Racławicka Warszawa), a następnie zajechał mi drogę zmuszając mnie do bardzo ostrego hamowania co skończyło się prawie że upadkiem. W związku z tym iż ten człowiek chwilę później skręcał w osiedlową uliczkę udało mi się go dogonić ( byłem ciekaw czemu to zrobił). Jadąc za nim krzyknąłem by się zatrzymał co też uczynił wciskając hamulec w podłogę. Tym razem nie wyrobiłem i niestety najechałem mu na tył samochodu, delikatnie ale ślad na zderzaku został.
Zrównaliśmy się, ja na rowerze on z pozycji kierowcy zaczeliśmy wymieniać słownie "uprzejmości". Obydwa pojazdy stały. Po chwili stwierdziłem że nie mam zamiaru dalej się przekrzykiwać i wzywam policję. Jako że rower nie ma a w zasadzie nie miał podnóżka powiedziałem że odstawię rower i poczekamy na policję. W tym momencie szanowny pan cierp skręcił koła wrzucił bieg i dodał gazu. Ja i rower znaleźliśmy się na ziemi. A konkretnie rower na ziemi, moja prawa noga na rowerze a na prawej nodze Citroen C8. Zostałem przepchnięty kilka metrów po ulicy i wepchnięty na chodnik. Uszkodzony został rower, praktycznie każdy jego element w różnym stopniu, moja noga - karetka na sygnale zabrała mnie do szpitala ..i krawężnik z którego odłupał się kawałek betonu. Dodatkowo zostały ślady na ulicy, kostce i na paru elementach mojego ciała.
I tu sytuacja jest jasna i klarowna, jest trzech świadków którzy widzieli całe zdarzenie i ich relacja jest spójna z moją a zupełnie odbiega od wersji szanownego pana cierpa. Ów osobnik stwierdził, że ma automat i noga mu się zsunęła z hamulca.
Pytanie: czy ktoś z was próbował kiedyś uzyskać pieniądze z OC sprawcy za uszkodzenia roweru ? Co istotne, rower to custom który zrobiony był od podstaw więc nie ma odniesienia do jakichś katalogów, czy innych odwzorowań. Ktoś wie jak ubezpieczyciel wycenia takie rzeczy ?
P.S. jak by ktoś się martwił to informuję że przeżyłem
------------------------------------------------------------------------
odbyło się 7 rozpraw. świadkowie byli wzywani 4 krotnie. 2 razy by złożyć zeznania na policji, następnie 2 razy do sądu bo za pierwszym razem zabrakło czasu by ich przesłuchać. po 7 sprawach na których absurd gonił absurd np. na trzech pierwszych nie zjawił się oskarżony mimo, że miał nakaz a sąd za każdym razem wysyłał policjantów by mu przypomnieli o terminie, na kolejnej oskarżony stwierdził, że ma automat w samochodzie który działa w ten sposób, że jak natrafi na opór to sam cofa do tyłu by ponownie rozpędzić samochód do przodu. wiąże się to z tym, że świadkowie zeznali, iż sprawca najechał na mnie wielokrotnie. ruszał i cofał po czym ruszał i tak trzykrotnie. sąd powołał biegłego by dowiedzieć się czy faktycznie automatyczna skrzynia biegów tak działa(!!). potem szukali biegłego który zna się na rowerach elektrycznych, znaleźli "fachowca" z Katowic. przyjechał obejrzał rozwalony ale kompletny rower tyle że bez aku. pierwsze pytanie jakie zadał: "tu był silnik?" zapytał wskazując na skrzynkę po aku, dodam, że silnik oczywiście był ..w tylnym kole. potem przysłał wycenę, nie chce mi się tego opisywać ale z lepszych smaczków, w rowerze który jeździł dwa tygodnie określił zużycie tarcz hamulcowych na 50% i na 25% i niby ok gdyby nie fakt, że jedyne co miał ze sobą to aparat fotograficzny. ale widać fachowiec najwyższej klasy bo grubość tarcz "bezbłędnie" określa na oko. dalej, nagle znalazł się świadek oskarżonego, który stwierdził, że widział całą sytuację, widział jak biłem oskarżonego ale nie zareagował bo się spieszył i trochę się bał tylko nas ominął i pojechał dalej. potem gryzło go sumienie więc się zgłosił. świadek mieszka daleko na zadupiu 40 km od miejsca zdarzenia, jest sąsiadem oskarżonego - ta sama miejscowość. po wyglądzie od 20 lat dzień w dzień jest na siłowni, jest szerszy niż ja wyższy ..ale ok, bał się mnie, miał prawo! tyle, że droga na której nas wymijał jest to droga wewnętrzna gdzie problemem jest stanąć rowerem obok samochodu ze względu na to, że jest bardzo wąska a on nas tam wyminął! były zdjęcia z miejsca wypadku które zrobił jeden ze świadków zdarzenia bezpośrednio po całym zajściu. widać na nich, że ten człowiek nie miał szans nas minąć nawet pieszo bez obtarcia sie o rower lub samochód. on minął nas samochodem! sąd miał w d.. że świadek przysięgał mówić prawdę i tylko prawdę. nie wziął pod uwagę jego zeznań, przynajmniej tak sądzę ale nawet słowem człowiek nie został napomniany, że kłamie. to tylko niewielki wycinek z całej tej farsy..
i tak leciała sobie sprawa za sprawą aż do 7 rozprawy. wówczas zostałem poinformowany, że sędzina odchodzi do innego sądu. w związku z tym sprawę przejmuje nowa sędzina i ..wszystko kur.. mać! od początku. łącznie z przesłuchaniem świadków, tych ludzi najbardziej mi żal. zostali zaangażowani w moją sprawę bo udzielili mi pomocy, teraz muszą brać wolne dni itd by zeznawać to samo. zapytałem swojego adwokata, czemu sąd nie może wziąć pod uwagę tego co już zeznali? - takie procedury. A co będzie jak przyjdą i powiedzą, że już nie pamiętają albo zeznają coś innego? - sąd odczyta im poprzednie zeznania. Absurd!
z początkiem tego roku odbyła się pierwsza sprawa z nową sędziną, niestety ze względu na to, że miała ona dużą ilość spraw skończyło się na sprawdzeniu obecności i podaniu nowego terminu. na tej sprawie dowiedzieliśmy się przypadkowo (i to jedyny plus tego wszystkiego), że sąd skazał oskarżonego za uszkodzenie mojego ciała. przypomnę, że powyższa sprawa którą opisuje dotyczy roweru. a ta w której zapadł wyrok, jak sądziliśmy była cały czas jeszcze na policji bo biegły od kulsonów początkowo uznał, że moje uszkodzenie ciała jest poniżej 7 dni - jako ciekawostka, po wypadku miałem 2 miesiące zwolnienia z czego pierwszy miesiąc z nogą w gipsie potem z ortezą i po operacji kolejne 2 miesiące zwolnienia i był to najkrótszy możliwy okres po takiej operacji.
za uszkodzenie mojego ciała sprawca dostał 14 miesięcy ograniczenia wolności (ograniczenie to nie więzienie) i 20 godzin razy 14 miesięcy prac społecznych. ten wyrok otworzył mi możliwość ubiegania się o odszkodowanie i zwrot kasy za operacje itd od jego ubezpieczyciela. sąd wydał wyrok bez prowadzenia sprawy, polega to na tym, że sąd przegląda zgromadzone dowody, wydaje wyrok, wysyła go do oskarżonego i ten albo go przyjmuje ( z założenia powinien on być łagodniejszy niż ten który został by wydany po normalnym prowadzeniu rozpraw) albo nie, wówczas sprawa odbyłaby się normalnie. - słowo normalnie nie jest tu odpowiednim słowem
wracając do sprawy roweru, jak pisałem powyżej, odbyła się pierwsza rozprawa, wszytko od początku, zostaliśmy poinformowani o nowym terminie i ..sędzina poszła na zwolnienie. minęło pół roku, dziś kolejna sprawa. wziąłem urlop w pracy, jadę sobie do sądu, telefon. właśnie zostałem poinformowany, że niestety sędzina poszła na zwolnienie o kolejnym terminie sprawy zostanę poinformowany. kiedy? nie wiadomo. świadkowie też się mieli dziś wstawić..
niestety, jeden smutny wniosek mi się nasuwa. jeśli jesteś świadkiem uciekaj z miejsca zdarzenia jak najszybciej bo jeśli nie to na własnej skórze przekonasz się jak głęboko i gdzie inni mają Twój czas..
w skrócie, taka sytuacja:
W poniedziałek jadąc rowerem elektrycznym taksówkarz zwrócił mi uwagę bym zjechał z ulicy (Racławicka Warszawa), a następnie zajechał mi drogę zmuszając mnie do bardzo ostrego hamowania co skończyło się prawie że upadkiem. W związku z tym iż ten człowiek chwilę później skręcał w osiedlową uliczkę udało mi się go dogonić ( byłem ciekaw czemu to zrobił). Jadąc za nim krzyknąłem by się zatrzymał co też uczynił wciskając hamulec w podłogę. Tym razem nie wyrobiłem i niestety najechałem mu na tył samochodu, delikatnie ale ślad na zderzaku został.
Zrównaliśmy się, ja na rowerze on z pozycji kierowcy zaczeliśmy wymieniać słownie "uprzejmości". Obydwa pojazdy stały. Po chwili stwierdziłem że nie mam zamiaru dalej się przekrzykiwać i wzywam policję. Jako że rower nie ma a w zasadzie nie miał podnóżka powiedziałem że odstawię rower i poczekamy na policję. W tym momencie szanowny pan cierp skręcił koła wrzucił bieg i dodał gazu. Ja i rower znaleźliśmy się na ziemi. A konkretnie rower na ziemi, moja prawa noga na rowerze a na prawej nodze Citroen C8. Zostałem przepchnięty kilka metrów po ulicy i wepchnięty na chodnik. Uszkodzony został rower, praktycznie każdy jego element w różnym stopniu, moja noga - karetka na sygnale zabrała mnie do szpitala ..i krawężnik z którego odłupał się kawałek betonu. Dodatkowo zostały ślady na ulicy, kostce i na paru elementach mojego ciała.
I tu sytuacja jest jasna i klarowna, jest trzech świadków którzy widzieli całe zdarzenie i ich relacja jest spójna z moją a zupełnie odbiega od wersji szanownego pana cierpa. Ów osobnik stwierdził, że ma automat i noga mu się zsunęła z hamulca.
Pytanie: czy ktoś z was próbował kiedyś uzyskać pieniądze z OC sprawcy za uszkodzenia roweru ? Co istotne, rower to custom który zrobiony był od podstaw więc nie ma odniesienia do jakichś katalogów, czy innych odwzorowań. Ktoś wie jak ubezpieczyciel wycenia takie rzeczy ?
P.S. jak by ktoś się martwił to informuję że przeżyłem
------------------------------------------------------------------------
odbyło się 7 rozpraw. świadkowie byli wzywani 4 krotnie. 2 razy by złożyć zeznania na policji, następnie 2 razy do sądu bo za pierwszym razem zabrakło czasu by ich przesłuchać. po 7 sprawach na których absurd gonił absurd np. na trzech pierwszych nie zjawił się oskarżony mimo, że miał nakaz a sąd za każdym razem wysyłał policjantów by mu przypomnieli o terminie, na kolejnej oskarżony stwierdził, że ma automat w samochodzie który działa w ten sposób, że jak natrafi na opór to sam cofa do tyłu by ponownie rozpędzić samochód do przodu. wiąże się to z tym, że świadkowie zeznali, iż sprawca najechał na mnie wielokrotnie. ruszał i cofał po czym ruszał i tak trzykrotnie. sąd powołał biegłego by dowiedzieć się czy faktycznie automatyczna skrzynia biegów tak działa(!!). potem szukali biegłego który zna się na rowerach elektrycznych, znaleźli "fachowca" z Katowic. przyjechał obejrzał rozwalony ale kompletny rower tyle że bez aku. pierwsze pytanie jakie zadał: "tu był silnik?" zapytał wskazując na skrzynkę po aku, dodam, że silnik oczywiście był ..w tylnym kole. potem przysłał wycenę, nie chce mi się tego opisywać ale z lepszych smaczków, w rowerze który jeździł dwa tygodnie określił zużycie tarcz hamulcowych na 50% i na 25% i niby ok gdyby nie fakt, że jedyne co miał ze sobą to aparat fotograficzny. ale widać fachowiec najwyższej klasy bo grubość tarcz "bezbłędnie" określa na oko. dalej, nagle znalazł się świadek oskarżonego, który stwierdził, że widział całą sytuację, widział jak biłem oskarżonego ale nie zareagował bo się spieszył i trochę się bał tylko nas ominął i pojechał dalej. potem gryzło go sumienie więc się zgłosił. świadek mieszka daleko na zadupiu 40 km od miejsca zdarzenia, jest sąsiadem oskarżonego - ta sama miejscowość. po wyglądzie od 20 lat dzień w dzień jest na siłowni, jest szerszy niż ja wyższy ..ale ok, bał się mnie, miał prawo! tyle, że droga na której nas wymijał jest to droga wewnętrzna gdzie problemem jest stanąć rowerem obok samochodu ze względu na to, że jest bardzo wąska a on nas tam wyminął! były zdjęcia z miejsca wypadku które zrobił jeden ze świadków zdarzenia bezpośrednio po całym zajściu. widać na nich, że ten człowiek nie miał szans nas minąć nawet pieszo bez obtarcia sie o rower lub samochód. on minął nas samochodem! sąd miał w d.. że świadek przysięgał mówić prawdę i tylko prawdę. nie wziął pod uwagę jego zeznań, przynajmniej tak sądzę ale nawet słowem człowiek nie został napomniany, że kłamie. to tylko niewielki wycinek z całej tej farsy..
i tak leciała sobie sprawa za sprawą aż do 7 rozprawy. wówczas zostałem poinformowany, że sędzina odchodzi do innego sądu. w związku z tym sprawę przejmuje nowa sędzina i ..wszystko kur.. mać! od początku. łącznie z przesłuchaniem świadków, tych ludzi najbardziej mi żal. zostali zaangażowani w moją sprawę bo udzielili mi pomocy, teraz muszą brać wolne dni itd by zeznawać to samo. zapytałem swojego adwokata, czemu sąd nie może wziąć pod uwagę tego co już zeznali? - takie procedury. A co będzie jak przyjdą i powiedzą, że już nie pamiętają albo zeznają coś innego? - sąd odczyta im poprzednie zeznania. Absurd!
z początkiem tego roku odbyła się pierwsza sprawa z nową sędziną, niestety ze względu na to, że miała ona dużą ilość spraw skończyło się na sprawdzeniu obecności i podaniu nowego terminu. na tej sprawie dowiedzieliśmy się przypadkowo (i to jedyny plus tego wszystkiego), że sąd skazał oskarżonego za uszkodzenie mojego ciała. przypomnę, że powyższa sprawa którą opisuje dotyczy roweru. a ta w której zapadł wyrok, jak sądziliśmy była cały czas jeszcze na policji bo biegły od kulsonów początkowo uznał, że moje uszkodzenie ciała jest poniżej 7 dni - jako ciekawostka, po wypadku miałem 2 miesiące zwolnienia z czego pierwszy miesiąc z nogą w gipsie potem z ortezą i po operacji kolejne 2 miesiące zwolnienia i był to najkrótszy możliwy okres po takiej operacji.
za uszkodzenie mojego ciała sprawca dostał 14 miesięcy ograniczenia wolności (ograniczenie to nie więzienie) i 20 godzin razy 14 miesięcy prac społecznych. ten wyrok otworzył mi możliwość ubiegania się o odszkodowanie i zwrot kasy za operacje itd od jego ubezpieczyciela. sąd wydał wyrok bez prowadzenia sprawy, polega to na tym, że sąd przegląda zgromadzone dowody, wydaje wyrok, wysyła go do oskarżonego i ten albo go przyjmuje ( z założenia powinien on być łagodniejszy niż ten który został by wydany po normalnym prowadzeniu rozpraw) albo nie, wówczas sprawa odbyłaby się normalnie. - słowo normalnie nie jest tu odpowiednim słowem
wracając do sprawy roweru, jak pisałem powyżej, odbyła się pierwsza rozprawa, wszytko od początku, zostaliśmy poinformowani o nowym terminie i ..sędzina poszła na zwolnienie. minęło pół roku, dziś kolejna sprawa. wziąłem urlop w pracy, jadę sobie do sądu, telefon. właśnie zostałem poinformowany, że niestety sędzina poszła na zwolnienie o kolejnym terminie sprawy zostanę poinformowany. kiedy? nie wiadomo. świadkowie też się mieli dziś wstawić..
niestety, jeden smutny wniosek mi się nasuwa. jeśli jesteś świadkiem uciekaj z miejsca zdarzenia jak najszybciej bo jeśli nie to na własnej skórze przekonasz się jak głęboko i gdzie inni mają Twój czas..