Obrona przed sforą psów
- EV-Maniak
- Forumowicz
- Posty: 3031
- Rejestracja: 21 lut 2018, 9:45
- Lokalizacja: Lublin
Obrona przed sforą psów
Był taki temat na forum, ale chyba na zatoniętym Tytaniku, tu nie było.
Temat bardzo ważny, być może nawet ratujący życie.
Jakże niebezpieczne są bezpańskie psy przekonał się już nie jeden.
Temu panu szczęście dopisało, uszedł z życiem:
https://www.tvn24.pl/psy-pogryzly-biega ... 543,s.html
Powiem w skrócie tak. Jak jeszcze raz spotam w lesie sforę psów, pańskich lub bez pańskich i mnie zaatakują, to już nie uciekam. Jestem przygotowany. Wytłukę je wszystkie do nogi i mam gdzieś głosy eko-ciot. Amen.
Temat bardzo ważny, być może nawet ratujący życie.
Jakże niebezpieczne są bezpańskie psy przekonał się już nie jeden.
Temu panu szczęście dopisało, uszedł z życiem:
https://www.tvn24.pl/psy-pogryzly-biega ... 543,s.html
Powiem w skrócie tak. Jak jeszcze raz spotam w lesie sforę psów, pańskich lub bez pańskich i mnie zaatakują, to już nie uciekam. Jestem przygotowany. Wytłukę je wszystkie do nogi i mam gdzieś głosy eko-ciot. Amen.
- verre
- Forumowicz
- Posty: 767
- Rejestracja: 27 maja 2018, 18:52
- Lokalizacja: Śląskie
- EV-Maniak
- Forumowicz
- Posty: 3031
- Rejestracja: 21 lut 2018, 9:45
- Lokalizacja: Lublin
Re: Obrona przed sforą psów
W szczególności na przedwiośniu psy w kupie są bardzo agresywne. Tu nie ma żartów. Można życie stracić.
Mam przygotowane na taką ewentualność różne gadżety - dystansowe, jak i kontaktowe i mam gdzieś policje, która i tak mi nie pomoże.
Przygotowuje też coś specjalnego - coś ala młotek husarski. Prosta, bardzo zabójcza broń. Lepsza niż nóż, czy siekiera. Yeb! i po psie.
Żałuje teraz że jakiś czas temu pewnej pani nie zatłukłem psa jak ten rzucił się na dzieciaka, no ale przynajmniej nawsadzałem jej jobów jak Stonoga po wyborach.
Mam przygotowane na taką ewentualność różne gadżety - dystansowe, jak i kontaktowe i mam gdzieś policje, która i tak mi nie pomoże.
Przygotowuje też coś specjalnego - coś ala młotek husarski. Prosta, bardzo zabójcza broń. Lepsza niż nóż, czy siekiera. Yeb! i po psie.
Żałuje teraz że jakiś czas temu pewnej pani nie zatłukłem psa jak ten rzucił się na dzieciaka, no ale przynajmniej nawsadzałem jej jobów jak Stonoga po wyborach.
- Maran_hand
- Forumowicz
- Posty: 956
- Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów
Re: Obrona przed sforą psów
Ej Heniu, Heniu.. jak będziesz pisał o zabijaniu psów stracisz wielu fanów
To nie psy są złe a ludzie.
To nie psy są złe a ludzie.
- EV-Maniak
- Forumowicz
- Posty: 3031
- Rejestracja: 21 lut 2018, 9:45
- Lokalizacja: Lublin
Re: Obrona przed sforą psów
Czyli co? Dobrze, że tej pani jobów nawiperniczałem, a psa oszczędziłem
No kurcze musowo się jakoś bronić. Najgorzej jak jajka wygryzą, a przy życiu zostawią
No dobra, to gdzie można kupić ten klakson co kiedyś gościu wkleił, specjalnie dedykowany na psy? 200 decybeli, czy coś koło tego
No kurcze musowo się jakoś bronić. Najgorzej jak jajka wygryzą, a przy życiu zostawią
No dobra, to gdzie można kupić ten klakson co kiedyś gościu wkleił, specjalnie dedykowany na psy? 200 decybeli, czy coś koło tego
- Maran_hand
- Forumowicz
- Posty: 956
- Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów
Re: Obrona przed sforą psów
Z jobami dobrze. Z zabijaniem psów fatalnie
A z tym klaksonem to uważaj żeby ktoś Cię z roweru nie ściągnął jak go wystraszysz. A musisz pamiętać, że nigdy nie wiadomo kto z "nadziakiem" pod kurtką chodzi
A z tym klaksonem to uważaj żeby ktoś Cię z roweru nie ściągnął jak go wystraszysz. A musisz pamiętać, że nigdy nie wiadomo kto z "nadziakiem" pod kurtką chodzi
- EV-Maniak
- Forumowicz
- Posty: 3031
- Rejestracja: 21 lut 2018, 9:45
- Lokalizacja: Lublin
Re: Obrona przed sforą psów
Tak. Dokładnie to się nazywa NADZIAK. Też się interesuję tego typu sprawami
Może jak się uda nareperować doogee to cyknę fotkę i się pochwalę jaką mam broń NEUROBALISTYCZNĄ na Apokalipsę
Może jak się uda nareperować doogee to cyknę fotkę i się pochwalę jaką mam broń NEUROBALISTYCZNĄ na Apokalipsę
-
- Forumowicz
- Posty: 279
- Rejestracja: 01 mar 2018, 12:59
- Lokalizacja: Poznań
- Inc0
- Forumowicz
- Posty: 873
- Rejestracja: 28 lut 2018, 19:46
Re: Obrona przed sforą psów
henio jak im błysniesz blindem w ślepia z swojej mega ultra lapy to efekt bedzie natychmiastowy cos a'la to
Lepsze jest największym wrogiem dobrego.
-
- Nowicjusz
- Posty: 11
- Rejestracja: 22 mar 2018, 20:59
Re: Obrona przed sforą psów
Witam, bardzo skuteczna jest latarka z paralizatorem--30 złotych. Paralizator jest na tyle głosny, ze wiekszosc psów ucieka. Ten dzwiek je drazni.
- Yin
- Forumowicz
- Posty: 962
- Rejestracja: 19 lut 2018, 18:17
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: Obrona przed sforą psów
Wczoraj zostałem zaatakowany przez sforę psów, opis plus kilka wniosków na świeżo:
Wjechałem w odnogę w lesie na katowickich nieużytkach, jeżdżę tam 1-2x do roku i wcześniej tej odnogi nie było więc stwierdziłem że ją zbadam. Ścieżka miała 1-1.5m i gęstą roślinność po obu stronach, więc zawrócenie na raz bez zatrzymania było nie możliwe szczególnie że jechałem: viewtopic.php?f=30&t=1303 a on mały nie jest
Po przejechaniu jakiś 200m zostałem zaatakowany przez stado od 6 do 8 psów które pilnowały wybudowanej w lesie szopy w której mieszkał jakiś bezdomny. Psy były wielkości labradora, mieszance. Atak nastąpił w ciągu 3-4 sekund od mojego pojawienia się - najpierw szybkie obszczekanie i potem stado ruszyło. Miałem trzy opcje - pełen gaz na zabudowania licząc że przebije się gdzieś po drugiej stronie zabudowań, powolne wycofywanie maszyny nogami ( przydał by się wsteczny), i awaryjnie nożyk Ganzo G729 w kieszeni spodni. Zacząłem się powoli wycofywać, stado okrążyło mnie z obu stron, dwa najbardziej agresywne psy zaczęły atakować mi nogi, pies z prawej uskoczył kiedy zamarkowałem kopniecie, przed psem z lewej udało mi się cofnąć nogę - kłapnął szczęką centymetry przed moim piszczelem. W tym momencie pojawił się bezdomny i zaczął wołać psy które po 3-4 sekundach niechętnie zaczęły reagować na wołanie i odstąpiły od ataku wracając do szopy. Bezdomny widać zaskoczony moim pojawieniem próbować coś zagadać ( nawet spytał czy elektryczny ) zamieniłem z nim dwa zdania jednocześnie zawracając rower i odjechałem tą samą trasą którą przyjechałem.
Wnioski na szybko:
-Atak dzieje się tak szybko że wożenie czegokolwiek do obrony w plecaku nie ma sensu, psy będą na nas zanim zdążymy to wydobyć.
-W moim przypadku nie miałem nawet czasu zejść z roweru żeby się nim osłonić, więc nawet gdybym miał proponowany przez Henia nadziak to odpierania ataków z dwóch stron było by ciężkie.
- Nożem z wysokości roweru broniło by się ciężko - psy atakowały nogi, jedyne ostateczne zastosowanie widzę gdybym został przewrócony.
Co mogło by realnie zadziałać / czego można by skutecznie użyć:
-9mm w kaburze na plecach ( A że jesteśmy rozbrojeni jako obywatele to inna inszość..)
- Gaz zamocowany na kierownicy lub w jej pobliżu, nie wiem czy jeden pojemnik by wystarczył na stado.
- Być może głośny i skrajnie nieprzyjemny dźwięk który można by aktywować z kierownicy, ale podejrzewam że to mogło by nam kupić do 2-3 sekund zaskoczenia, potem psy pewnie by kontynuowały atak.
- Metrowa pałka / laska / buzdygan z ciężkim zakończeniem mocowana na przednich lagach. Przy czym do skutecznego użycia trzeba mieć czas do zejścia z roweru. Rozważał bym to jaką ostatnią szansę na wyjście z sytuacji.
- Osłony na nogi piszczele, takie ochraniacze zjazdowe. Zawsze coś między zębami a mięskiem. Alternatywnie jakieś konkretniejsze skórzane buty co na lato też nie jest opcją chyba że liczymy na dodatkowy efekt chemiczny
Generalnie jest ok, z przygody wyszedłem bez szwanku i mądrzejszy o doświadczenie. W przyszłym tygodniu kupuję gaz, wezmę dwa różne pojemniki w razie czego jest większa szansa że któryś podziała lepiej.
Btw. Bardzo lubię psy, psy to spoko ludzie Ale integralność swoich tkanek lubię bardziej, na wypadek gdyby ktoś chciał mi jakiś sadyzm w obronie zarzucać.
Wjechałem w odnogę w lesie na katowickich nieużytkach, jeżdżę tam 1-2x do roku i wcześniej tej odnogi nie było więc stwierdziłem że ją zbadam. Ścieżka miała 1-1.5m i gęstą roślinność po obu stronach, więc zawrócenie na raz bez zatrzymania było nie możliwe szczególnie że jechałem: viewtopic.php?f=30&t=1303 a on mały nie jest
Po przejechaniu jakiś 200m zostałem zaatakowany przez stado od 6 do 8 psów które pilnowały wybudowanej w lesie szopy w której mieszkał jakiś bezdomny. Psy były wielkości labradora, mieszance. Atak nastąpił w ciągu 3-4 sekund od mojego pojawienia się - najpierw szybkie obszczekanie i potem stado ruszyło. Miałem trzy opcje - pełen gaz na zabudowania licząc że przebije się gdzieś po drugiej stronie zabudowań, powolne wycofywanie maszyny nogami ( przydał by się wsteczny), i awaryjnie nożyk Ganzo G729 w kieszeni spodni. Zacząłem się powoli wycofywać, stado okrążyło mnie z obu stron, dwa najbardziej agresywne psy zaczęły atakować mi nogi, pies z prawej uskoczył kiedy zamarkowałem kopniecie, przed psem z lewej udało mi się cofnąć nogę - kłapnął szczęką centymetry przed moim piszczelem. W tym momencie pojawił się bezdomny i zaczął wołać psy które po 3-4 sekundach niechętnie zaczęły reagować na wołanie i odstąpiły od ataku wracając do szopy. Bezdomny widać zaskoczony moim pojawieniem próbować coś zagadać ( nawet spytał czy elektryczny ) zamieniłem z nim dwa zdania jednocześnie zawracając rower i odjechałem tą samą trasą którą przyjechałem.
Wnioski na szybko:
-Atak dzieje się tak szybko że wożenie czegokolwiek do obrony w plecaku nie ma sensu, psy będą na nas zanim zdążymy to wydobyć.
-W moim przypadku nie miałem nawet czasu zejść z roweru żeby się nim osłonić, więc nawet gdybym miał proponowany przez Henia nadziak to odpierania ataków z dwóch stron było by ciężkie.
- Nożem z wysokości roweru broniło by się ciężko - psy atakowały nogi, jedyne ostateczne zastosowanie widzę gdybym został przewrócony.
Co mogło by realnie zadziałać / czego można by skutecznie użyć:
-9mm w kaburze na plecach ( A że jesteśmy rozbrojeni jako obywatele to inna inszość..)
- Gaz zamocowany na kierownicy lub w jej pobliżu, nie wiem czy jeden pojemnik by wystarczył na stado.
- Być może głośny i skrajnie nieprzyjemny dźwięk który można by aktywować z kierownicy, ale podejrzewam że to mogło by nam kupić do 2-3 sekund zaskoczenia, potem psy pewnie by kontynuowały atak.
- Metrowa pałka / laska / buzdygan z ciężkim zakończeniem mocowana na przednich lagach. Przy czym do skutecznego użycia trzeba mieć czas do zejścia z roweru. Rozważał bym to jaką ostatnią szansę na wyjście z sytuacji.
- Osłony na nogi piszczele, takie ochraniacze zjazdowe. Zawsze coś między zębami a mięskiem. Alternatywnie jakieś konkretniejsze skórzane buty co na lato też nie jest opcją chyba że liczymy na dodatkowy efekt chemiczny
Generalnie jest ok, z przygody wyszedłem bez szwanku i mądrzejszy o doświadczenie. W przyszłym tygodniu kupuję gaz, wezmę dwa różne pojemniki w razie czego jest większa szansa że któryś podziała lepiej.
Btw. Bardzo lubię psy, psy to spoko ludzie Ale integralność swoich tkanek lubię bardziej, na wypadek gdyby ktoś chciał mi jakiś sadyzm w obronie zarzucać.
Album rowerów poziomych i nietypowych:
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
- WojtekErnest
- Forumowicz
- Posty: 3337
- Rejestracja: 02 maja 2017, 20:52
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Obrona przed sforą psów
Byc moze latarka z paralizatorem cos by dala.Dzwiek +porazenie 1 psa, który musi wydac skowyt, byc moze przestraszy pozostale ?
Wcześniej : Pomógł 69 razy, postów 3,2+ tys. - wiadomo gdzie ...
-
- Forumowicz
- Posty: 279
- Rejestracja: 01 mar 2018, 12:59
- Lokalizacja: Poznań
Re: Obrona przed sforą psów
Ja woze gaz w bocznej kieszonce plecaka do ktorej mam dostep bez potrzeby zdejmowanie plecaka, siegam tylko reka, mijam czesto stado dzikow po drodze do pracy, ale poki co nie zdarzylo sie zeby byly agresywne. Myslalem tez o latarce z paralizatorem bo czytalem ze sam dzwiek paralizatora odstrasza.
Gazu na cale stado teoretycznie nie bedziesz potrzebowal, jak 2 najbardziej agresywne dostana po nozdrzach to reszta powinna sie za nimi wycofac.
Gaz zaskakuje po kilku-kilkunastu sekundach, wiec psikasz i bronisz sie dalej/uciekasz bo zanim gaz sie rozkreci to moga atakowac na oslep.
Gazu na cale stado teoretycznie nie bedziesz potrzebowal, jak 2 najbardziej agresywne dostana po nozdrzach to reszta powinna sie za nimi wycofac.
Gaz zaskakuje po kilku-kilkunastu sekundach, wiec psikasz i bronisz sie dalej/uciekasz bo zanim gaz sie rozkreci to moga atakowac na oslep.
- Yin
- Forumowicz
- Posty: 962
- Rejestracja: 19 lut 2018, 18:17
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: Obrona przed sforą psów
Dziki mijałem wielokrotnie, zero problemów. Jak są z młodymi to się zatrzymuję i daje im przejść. One na śląsku mają tyle kontaktu z człowiekiem że nie jest to dla nich nic dziwnego
Co do gazu - przypadku sfory które się rusza jedno wydaje mi się że jedno opakowanie może nie staszczyć, chyba że jakieś większe. Swoją drogą ciekawe czy jeśli w trakcie ataku psiknąć gazem na swoje buty czy to zniechęciło by psy do gryzienia czy dodatkowo wzmogło by agresję?
Szybkie szukanie pies vs gaz:
Dźwięk :
Co do gazu - przypadku sfory które się rusza jedno wydaje mi się że jedno opakowanie może nie staszczyć, chyba że jakieś większe. Swoją drogą ciekawe czy jeśli w trakcie ataku psiknąć gazem na swoje buty czy to zniechęciło by psy do gryzienia czy dodatkowo wzmogło by agresję?
Szybkie szukanie pies vs gaz:
Dźwięk :
Album rowerów poziomych i nietypowych:
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
- BluesWings
- Forumowicz
- Posty: 225
- Rejestracja: 17 wrz 2018, 11:19
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Obrona przed sforą psów
zaszkodziłbyś sobie w takiej sytuacji na amen odradzamWojtekErnest pisze: ↑19 maja 2019, 10:27Byc moze latarka z paralizatorem cos by dala.Dzwiek +porazenie 1 psa, który musi wydac skowyt, byc moze przestraszy pozostale ?
-
- Forumowicz
- Posty: 57
- Rejestracja: 19 lut 2018, 23:42
Re: Obrona przed sforą psów
Yin, cieszę się że wyszedłeś cało z opresji - ale w zasadzie "uratował" Cię ten domny "bezdomny".
Jak na razie, zawsze mi wystarczył żel pieprzowy - jednak nie miałem naprawdę podbramkowych sytuacji... raczej śmieszne, gdy np. zaatakowały mnie raz dwa duże psy, które wybiegły z jakiejś posesji i jeden z bliska dostał szprycę; zrobił zwrot 180° i uciekając oślepiony, na pełnym gazie wpakował się centralnie w potężną sosnę. Potem jak tamtędy przejeżdżałem to poznawał, oddalał się i z bezpiecznej odległości poszczekiwał, niepewnie i z widocznym szacunkiem
Używam TW500 63ml (bo tani - jak dotąd, zawsze jego działanie na wścieklaki było bardzo dobre), istnieje silniejszy TW1000, ale ta pojemność i tak nie wystarczy na większą watahę; cała zawartość wyjdzie w max. 10 sekund.
Myślę, że przy poważnym podejściu do obrony trzeba by zakupić pojemnik typu "gaśnica" - widziałem w sieci TW1000 400ml (niezła butla), ale to już kwota 150-200zł. Ale - gdybym jeździł w okolicach "ryzykownych", to nie oszczędzałbym na zdrowiu albo i życiu, kupiłbym takie wiaderko.
Na poprzednim forum w podobnym temacie wspominano o petardach ASG, można zamocować pojemnik np. na 3 sztuki przy kierownicy*, zawleczki przywiązać do niej linką i wtedy obsługa jedną ręką: wyszarpnąć z pojemnika, policzyć do 2-3 i rzucić pod siebie - powinna eksplodować przed zgrają. Miałem tam też pomysł, by petarda była przymocowana kilkumetrową linką pod siodłem - wtedy, wleczona na owej lince, niezależnie od rozrzutu opóźniacza (4-6 sek) rąbnęła by zawsze tuż za rowerem. Linka niezbyt mocna, by nie była problemem i zerwała się, gdyby petarda zaczepiła się o jakiś korzeń. Ale to może być głupi pomysł, bo jak się linka wkręci w szprychy tylnego koła, to...
https://www.pirotechnik.pl/gh-2.html
Z trąb jerychońskich to chyba wuwuzela kibicowska , na sprężone powietrze - też tam był wspominany taki sposób - mają 105 czy 125dB. To też powinno poderwać motywację kundli, ale tylko gdy będzie naprawdę głośne; jednak gdy po pierwszym zaskoczeniu kundel skonstatuje, że nic go nie boli, że to tylko hałas - może szybko ponowić pościg i atak
Dla entuzjastów strzelectwa strzelawka quasi-legalna: rewolwer KESERU napędzany ślepakami .22 long i strzelający gumowymi kulami 10mm.
Jest huk (psy się go z reguły boją), jak guma trafi z bliska psa, to zaboli i zaskoczy go ten fakt - powinien zrezygnować z ataku na dłużej albo całkowicie, a to pozwoli uciec rowerzyście. Jednak to jest rozwiązanie i zabawka dla sytuacji raczej bez świadków - ktoś zobaczy i usłyszy, zadzwoni gdzie trzeba (bo nie będzie wiedział że to straszak, a wszyscy mają teraz telefon... chyba nawet bezdomni ), chryja gotowa.
*Tylko zabezpieczyć je trzeba przed wypadnięciem z tego "petardziaka" (w razie jakiegoś dzwonu, wywrotki) - bo oprócz gleby będzie jeszcze kanonada pod nosem
PS: Heniu, popieram całkowicie Twoje stanowisko: życie żadnego psa nie jest warte życia lub choćby tylko zdrowia człowieka - w sytuacji podbramkowej trzeba iść na całość, a więc i być na to przygotowanym (nadziak, toporek, bagnet, maczuga z gwoździami, a jak kto chce ryzykować to i coś lepszego). Oczywiście najlepiej być przygotowanym legalnymi środkami, ale ja rozgrzeszam dowolne jeśli uratowałyby zdrowie lub życie człowieka (szczególnie dziecka) kosztem życia psa. Nie mam tu żadnych wątpliwości.
Podobno to ludzie są winni, nie psy? Owszem, są, jak najbardziej trzeba ścigać i skazywać winnych ludzi.
Ciekawe jednak jest ten dylemat (kto winien), najbardziej w sytuacji gdy właśnie atakuje nas 5-10 wściekłych wielkich kundli - czy więc nie można robić krzywdy niewinnym pieskom z lasu, taka już ich dzika natura, trzeba dać sobie odgryźć rękę albo dać się zagryźć; potem ze szpitala albo zza grobu ścigać winnego właściciela, co psów nie upilnował, nie nakarmił i przez niego zdziczały.
Niech odda i przyszyje rękę albo wróci życie - bo to on jest winien.
Jak na razie, zawsze mi wystarczył żel pieprzowy - jednak nie miałem naprawdę podbramkowych sytuacji... raczej śmieszne, gdy np. zaatakowały mnie raz dwa duże psy, które wybiegły z jakiejś posesji i jeden z bliska dostał szprycę; zrobił zwrot 180° i uciekając oślepiony, na pełnym gazie wpakował się centralnie w potężną sosnę. Potem jak tamtędy przejeżdżałem to poznawał, oddalał się i z bezpiecznej odległości poszczekiwał, niepewnie i z widocznym szacunkiem
Używam TW500 63ml (bo tani - jak dotąd, zawsze jego działanie na wścieklaki było bardzo dobre), istnieje silniejszy TW1000, ale ta pojemność i tak nie wystarczy na większą watahę; cała zawartość wyjdzie w max. 10 sekund.
Myślę, że przy poważnym podejściu do obrony trzeba by zakupić pojemnik typu "gaśnica" - widziałem w sieci TW1000 400ml (niezła butla), ale to już kwota 150-200zł. Ale - gdybym jeździł w okolicach "ryzykownych", to nie oszczędzałbym na zdrowiu albo i życiu, kupiłbym takie wiaderko.
Na poprzednim forum w podobnym temacie wspominano o petardach ASG, można zamocować pojemnik np. na 3 sztuki przy kierownicy*, zawleczki przywiązać do niej linką i wtedy obsługa jedną ręką: wyszarpnąć z pojemnika, policzyć do 2-3 i rzucić pod siebie - powinna eksplodować przed zgrają. Miałem tam też pomysł, by petarda była przymocowana kilkumetrową linką pod siodłem - wtedy, wleczona na owej lince, niezależnie od rozrzutu opóźniacza (4-6 sek) rąbnęła by zawsze tuż za rowerem. Linka niezbyt mocna, by nie była problemem i zerwała się, gdyby petarda zaczepiła się o jakiś korzeń. Ale to może być głupi pomysł, bo jak się linka wkręci w szprychy tylnego koła, to...
https://www.pirotechnik.pl/gh-2.html
Z trąb jerychońskich to chyba wuwuzela kibicowska , na sprężone powietrze - też tam był wspominany taki sposób - mają 105 czy 125dB. To też powinno poderwać motywację kundli, ale tylko gdy będzie naprawdę głośne; jednak gdy po pierwszym zaskoczeniu kundel skonstatuje, że nic go nie boli, że to tylko hałas - może szybko ponowić pościg i atak
Dla entuzjastów strzelectwa strzelawka quasi-legalna: rewolwer KESERU napędzany ślepakami .22 long i strzelający gumowymi kulami 10mm.
Jest huk (psy się go z reguły boją), jak guma trafi z bliska psa, to zaboli i zaskoczy go ten fakt - powinien zrezygnować z ataku na dłużej albo całkowicie, a to pozwoli uciec rowerzyście. Jednak to jest rozwiązanie i zabawka dla sytuacji raczej bez świadków - ktoś zobaczy i usłyszy, zadzwoni gdzie trzeba (bo nie będzie wiedział że to straszak, a wszyscy mają teraz telefon... chyba nawet bezdomni ), chryja gotowa.
*Tylko zabezpieczyć je trzeba przed wypadnięciem z tego "petardziaka" (w razie jakiegoś dzwonu, wywrotki) - bo oprócz gleby będzie jeszcze kanonada pod nosem
PS: Heniu, popieram całkowicie Twoje stanowisko: życie żadnego psa nie jest warte życia lub choćby tylko zdrowia człowieka - w sytuacji podbramkowej trzeba iść na całość, a więc i być na to przygotowanym (nadziak, toporek, bagnet, maczuga z gwoździami, a jak kto chce ryzykować to i coś lepszego). Oczywiście najlepiej być przygotowanym legalnymi środkami, ale ja rozgrzeszam dowolne jeśli uratowałyby zdrowie lub życie człowieka (szczególnie dziecka) kosztem życia psa. Nie mam tu żadnych wątpliwości.
Podobno to ludzie są winni, nie psy? Owszem, są, jak najbardziej trzeba ścigać i skazywać winnych ludzi.
Ciekawe jednak jest ten dylemat (kto winien), najbardziej w sytuacji gdy właśnie atakuje nas 5-10 wściekłych wielkich kundli - czy więc nie można robić krzywdy niewinnym pieskom z lasu, taka już ich dzika natura, trzeba dać sobie odgryźć rękę albo dać się zagryźć; potem ze szpitala albo zza grobu ścigać winnego właściciela, co psów nie upilnował, nie nakarmił i przez niego zdziczały.
Niech odda i przyszyje rękę albo wróci życie - bo to on jest winien.
- Yin
- Forumowicz
- Posty: 962
- Rejestracja: 19 lut 2018, 18:17
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: Obrona przed sforą psów
Dokładnie, jak by się nie pojawił to pogryzienie było raczej kwestią czasu.
Patent z granatem asg spoko, kwestia jak to przewozić żeby nie zamokło? Co do trąbki to jest coś takiego:https://allegro.pl/oferta/trabka-kibica ... x5EALw_wcB
Też sporawe.. Z fajnych rowerowych jest airzound ale cenę ma sporą.
Album rowerów poziomych i nietypowych:
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
- verre
- Forumowicz
- Posty: 767
- Rejestracja: 27 maja 2018, 18:52
- Lokalizacja: Śląskie
Re: Obrona przed sforą psów
Yin, a gdzie mniej więcej to było? też mi się nie raz zdarza po katowickich nieużytkach śmigać, może bym omijał albo przy najmniej uważał.
😁😁😁😁😁...😁😁😁
- Yin
- Forumowicz
- Posty: 962
- Rejestracja: 19 lut 2018, 18:17
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: Obrona przed sforą psów
W tym lasku: 50°16'48.1"N 19°03'25.4"E Btw zapraszam na wspólne śmiganie
Album rowerów poziomych i nietypowych:
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
-
- Forumowicz
- Posty: 57
- Rejestracja: 19 lut 2018, 23:42
Re: Obrona przed sforą psów
Yin, przewożenie przy kierownicy można rozwiązać szyjąc z jakiejś nieprzemakalnej imitacji skóry (dawniej się mówiło skaj, a jak się pisało - nie wiem... sky jakoś nie pasuje ) zgrabny "chlebak" na trzy, cztery petardy - czyli petardziak - zamocowany do kierownicy np. trytytkami.
Miałby wymiary ok. 200x160x40mm i od góry klapkę chroniącą granaty przed deszczem, a również przed wypadnięciem; w celu umożliwienia szybkiego "dobycia broni" przez kierowcę powinna być zamykana na dwa neodymowe magnesy.
Jednak można mieć taką ładownicę przy pasie (drugą?), byłoby to nawet bardziej praktyczne i funkcjonalne, bo sytuacje na froncie są nieprzewidywalne i obrońca własnych łydek i jajek może być zmuszony do chwilowego opuszczenia wygodnego siedziska swego wozu bojowego i wtedy - mimo że spieszony - nadal byłby uzbrojony po zęby, a mając bardziej stabilną, dwunożną pozycję obronną mógłby nawet przejść do zdecydowanego kontrataku i celnymi rzutami granatów siać spustoszenie i defetyzm w szeregach wilkołaków.
Ale batalistyka mi wyszła
Miałby wymiary ok. 200x160x40mm i od góry klapkę chroniącą granaty przed deszczem, a również przed wypadnięciem; w celu umożliwienia szybkiego "dobycia broni" przez kierowcę powinna być zamykana na dwa neodymowe magnesy.
Jednak można mieć taką ładownicę przy pasie (drugą?), byłoby to nawet bardziej praktyczne i funkcjonalne, bo sytuacje na froncie są nieprzewidywalne i obrońca własnych łydek i jajek może być zmuszony do chwilowego opuszczenia wygodnego siedziska swego wozu bojowego i wtedy - mimo że spieszony - nadal byłby uzbrojony po zęby, a mając bardziej stabilną, dwunożną pozycję obronną mógłby nawet przejść do zdecydowanego kontrataku i celnymi rzutami granatów siać spustoszenie i defetyzm w szeregach wilkołaków.
Ale batalistyka mi wyszła
-
- Nowicjusz
- Posty: 11
- Rejestracja: 22 mar 2018, 20:59
Re: Obrona przed sforą psów
Tanie sa pistolety hukowe-bez pozwolenia. Dodatkowo mozna kupic taki, ktory strzela gumowymi, albo pieprzowymi kulami kal. 10mm robiac przy tym halas. pelno tego w necie. Jezeli chodzi o paralizator -mozna taki kupic w długiej pałce---baton, tonfa.
- Yin
- Forumowicz
- Posty: 962
- Rejestracja: 19 lut 2018, 18:17
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: Obrona przed sforą psów
Pas szahida ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Pas_szahida ) No spoko taka obrona ostateczna Ale pomysł z pojemnikiem zamykanym neodymem spoko.
Macałem, psa to raczej nie powstrzyma bardziej wkurzy. No może yorka Ale pomysł z długim paralizatorem spoko, jestem nawet w stanie coś takiego zrobić. Btw jak zdrówko, jeździsz?easy rider pisze: ↑20 maja 2019, 23:58Tanie sa pistolety hukowe-bez pozwolenia. Dodatkowo mozna kupic taki, ktory strzela gumowymi, albo pieprzowymi kulami kal. 10mm robiac przy tym halas. pelno tego w necie. Jezeli chodzi o paralizator -mozna taki kupic w długiej pałce---baton, tonfa.
Album rowerów poziomych i nietypowych:
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
-
- Nowicjusz
- Posty: 11
- Rejestracja: 22 mar 2018, 20:59
Re: Obrona przed sforą psów
Siemka, trochę jezdzę. Ciagły brak czasu, jak bedzie odpowiednia pogoda mozna sie spotkac w jakims wiekszym gronie. A pistolety hukowe sie sprawdzaja, pies jest wystraszony. Pistolet hukowy miotajacy kule gumowe lub pieprzowe sa bardzo skuteczne, widziałem na oczy własne
-
- Forumowicz
- Posty: 57
- Rejestracja: 19 lut 2018, 23:42
Re: Obrona przed sforą psów
A jak się okazuje (nie wiedziałem o tym), są do rewolwerów ZORAKI także kule 10mm gumowo-metalowe, cięższe i twardsze - a więc celniejsze i skuteczniejsze:
https://www.google.pl/search?ei=lv3mXNS ... 5IFhH4zk8g
https://www.google.pl/search?ei=lv3mXNS ... 5IFhH4zk8g
- Maran_hand
- Forumowicz
- Posty: 956
- Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów
Re: Obrona przed sforą psów
O czym wy tu gadacie? Gdzie niby spotykacie te sfory dzikich psów które was atakują? Bez obrazy ale weź jeden z drugim ten pistolet hukowy, załaduj sobię kulę 10mm gumowo-metalową która jest cięższa i twardsza a więc celniejsza i skuteczniejsza .. będziesz miał pewność, że nie spudłujesz. Następnie przystaw sobie do łba i pociagnij za spust. Druga opcja, zastanów się o czym ty tu piszesz..
- WojtekErnest
- Forumowicz
- Posty: 3337
- Rejestracja: 02 maja 2017, 20:52
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Obrona przed sforą psów
Czasem jeżdżę po lesie. Rowniez po drogach utwardzonych przebiegajacych przez las. Zdarzylo mi się ze gonilo mnie 5-6 psow przez ok 600-800 m nie w celu zabawy... Po takim incydencie ma się rozne pomysly. A bylo to 60 km od W-wy. Pytasz gdzie sa swory wyglodnialych i zdziczalych psow. Zapewne w b.wielu miejscach. Wiedz o tym ze nadal wielu ludzi na wsi spuszcza swe psy by sie najadly w lesie. To nie jest żart. W wielu zalesionych rejonach kraju, malych wsiach, na pewno nie sa to rzadkie sytuacje.
Nie mozna tego odnosic to naszego miejskiego stosunku do kanapowych, lekko wytresowanych miejskich przyjaciol, z ktorymi nierzadko spimy w jednym łóżku. To są rozne swiaty...
Nie mozna tego odnosic to naszego miejskiego stosunku do kanapowych, lekko wytresowanych miejskich przyjaciol, z ktorymi nierzadko spimy w jednym łóżku. To są rozne swiaty...
Wcześniej : Pomógł 69 razy, postów 3,2+ tys. - wiadomo gdzie ...
- Maran_hand
- Forumowicz
- Posty: 956
- Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
- Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów
Re: Obrona przed sforą psów
WojtekErnest i dlatego bez zmrużenia oka akceptujesz fakt że na portalu o rowerach elektrycznych ludzie zaczynają wymieniać się informacjami na temat broni na kule gumowo-metalowe? Gdzie kończy się obrona konieczna? Bo już wcześniej ustalone zostało że broń hukowa lub gaz pieprzowy są skuteczną obroną. A gdzie zaczyna się sadyzm i czyste skur...two? Naprawdę nie jestem w stanie pojąć faktu że strzelanie do istot żywych może dać komuś radość i satysfakcję
-
- Forumowicz
- Posty: 4985
- Rejestracja: 03 maja 2017, 8:07
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Re: Obrona przed sforą psów
A do obrony przed sforą psów, zapewne wystarczy "pęto" kiełbasy i/lub gaz pieprzowy, odpada wtedy zagrożenie "niekontrolowanego zadziałania" pistoletu, np. w czasie jazdy z lufą między nogami
-
- Forumowicz
- Posty: 57
- Rejestracja: 19 lut 2018, 23:42
Re: Obrona przed sforą psów
Maran_hand, czy rzeczywiście zauważyłeś w moim poście radość i satysfakcję ze strzelania do żywych istot? Naprawdę? Nie spuściłeś fantazji ze smyczy? Dotarła aż do sadyzmu i sk...syństwa... to niby o mnie? O przepraszam - jeśli tak, to nie uważasz że za daleko pobiegła?
Widzisz, a ja nadal pamiętam opis Twojej strasznej przygody i bardzo ci współczuję.
Bo Ciebie jakiś czas temu pewna istota żywa celowo potrąciła samochodem, a nawet cofnęła się wozem z premedytacją żeby zadać Ci większe obrażenia, połamać nogi (ciekawe, czy dopuścił myśl że być może ZABIJE rowerzystę, który zwrócił mu TYLKO UWAGĘ): czy gdybyś miał możliwość w tym momencie - broniąc swego zdrowia i może życia - nie zrobiłbyś WSZYSTKIEGO co mógłbyś przeciw owej "istocie żywej"? Ja gdybym mógł, to nawet bym strzelał do tej tzw. istoty żywej.
A ta istota to był człowiek (czyli coś myślącego, przynajmniej teoretycznie - bo bardzo to dyskusyjne), ja zaś mówię o ratowaniu swego zdrowia lub życia przeciw rozszalałym psom - WSZELKIMI SPOSOBAMI, jak najbardziej skutecznymi. Może dlatego, że mam pewną ogólną hierarchię wartości w której życie/zdrowie ludzkie jest nieporównanie ważniejsze od życia dowolnego zwierzęcia. Jeśli masz odwrotny system, daj się zagryźć w podobnej sytuacji, bo jeszcze ktoś pomyśli że dźgnąłeś, walnąłeś lub strzeliłeś do rozszalałego psa gumowo-metalową kulą z wrodzonego sadyzmu i dla czystej satysfakcji.
Zawsze mówię, że najłatwiej zrozumieć nieszczęście INNEGO człowieka próbując wyobrazić sobie SIEBIE (jak najrealistyczniej) w jego położeniu - spróbuj, to działa (chyba że ma się serce zimne jak głaz). Wyobraź sobie na przykład, że ktoś z Rodziny albo Ty został zmasakrowany przez stado zdziczałych "istot żywych". Nie mówię o śmierci, a o pogryzieniu... widziałem takie rany - moją dobrą znajomą pogryzły dwa psy, uda i łydki; jedna łydka w prawdziwych strzępach, powyrywane kawałki mięśni, ubytki, goiło się to rok, potem rehabilitacja.
Leżała już na ziemi, dobierały się już wyżej, do gardła i głowy - było ok. 22:00, ciemno, krzyczała i wreszcie ktoś usłyszał, przybiegł, odgonił rozszalałe kundle i URATOWAŁ JEJ ŻYCIE, ale trauma została na zawsze.
Dlatego dopuszczam i będę dopuszczał WSZELKIE środki do obrony w takiej sytuacji, i nie zmienię zdania (OK, można mieć też pęto kiełbasy, żeby tą pojednawczą "broń" najpierw rzucić pieskom i mieć czyste sumienie że się PRÓBOWAŁO oszczędzić im stresu, a dopiero później walić z garłacza i granatami ).
W sytuacji gardłowej nie ma najmniejszego znaczenia, czy zabić mnie chce ŻYWA ISTOTA myśląca czy bezmyślna - człowiek czy pies. Filozofowanie lepiej zostawić na potem, w tej sekundzie bronić się trzeba wszystkim co masz pod ręką - a byłoby sto razy lepiej tym, co sobie przygotowałeś na taką okazję; przygotowałeś z głową i rozmysłem.
Jak czytam o pogryzionych lub nawet zagryzionych przez zdziczałe psy ludziach, nie daj Boże dzieciach (były takie straszne wypadki!) - to po pierwsze z całą mocą prawa i państwa wytłukłbym możliwie humanitarnie to tałatajstwo, a po drugie na długie lata wsadzałabym ludzi winnych takich zdarzeń i kazał płacić koszty leczenia i rehabilitacji ofiar. Wiem że to wyłącznie człowiek jest winien, ale zdziczałe leśne psy już ISTNIEJĄ i można w zasadzie tylko w jeden sposób się ich pozbyć - bo czary na nie nie działają. Hycle, owszem tak, to działało - ale chyba ta potrzebna instytucja przestała istnieć?
Może mam takie bezwzględne podejście, bo spotkała mnie kiedyś bardzo groźna przygoda z dwoma wielkimi psiskami (wydaje mi się, że przynajmniej jeden miał początki wścieklizny).
Ów "wścieklejszy" dwa razy skoczył na mnie; rozdarł lekko rękaw na wysokości barku - z gołymi rękami cudem z tego wyszedłem bez szwanku, wrzeszcząc i szczekając (tak, tak ) jak opętany. Ale gdybym miał wtedy jakiekolwiek "wyposażenie", załatwiłbym tego rozszalałego gada na miejscu bez wahania (później okazało się, że 10 min. wcześniej zaatakował również przechodzącego w tej okolicy mojego Staruszka).
Aha, zastrzeliłbym lub zarżnął tego drania bez cienia radości i satysfakcji, a tylko z chęci ratowania życia - bo bydlak przy pierwszym skoku celował w gardło, uchyliłem się i dziabnął rękaw, zostawiając na nim pecynę gęstej piany.
Innym razem na spacerze w lesie zainteresowało się mną wielkie stado psów, były tam małe, średnie i duże - już, już biegły w moim kierunku (było ok. 150m), ale na szczęście coś innego zwróciło ich uwagę i odbiegły dalej. Ja zaś - rozglądając się za jakimś bezużytecznym w rzeczywistości w takiej sytuacji drągiem - prawie zesrałem się ze strachu.
Widzisz, a ja nadal pamiętam opis Twojej strasznej przygody i bardzo ci współczuję.
Bo Ciebie jakiś czas temu pewna istota żywa celowo potrąciła samochodem, a nawet cofnęła się wozem z premedytacją żeby zadać Ci większe obrażenia, połamać nogi (ciekawe, czy dopuścił myśl że być może ZABIJE rowerzystę, który zwrócił mu TYLKO UWAGĘ): czy gdybyś miał możliwość w tym momencie - broniąc swego zdrowia i może życia - nie zrobiłbyś WSZYSTKIEGO co mógłbyś przeciw owej "istocie żywej"? Ja gdybym mógł, to nawet bym strzelał do tej tzw. istoty żywej.
A ta istota to był człowiek (czyli coś myślącego, przynajmniej teoretycznie - bo bardzo to dyskusyjne), ja zaś mówię o ratowaniu swego zdrowia lub życia przeciw rozszalałym psom - WSZELKIMI SPOSOBAMI, jak najbardziej skutecznymi. Może dlatego, że mam pewną ogólną hierarchię wartości w której życie/zdrowie ludzkie jest nieporównanie ważniejsze od życia dowolnego zwierzęcia. Jeśli masz odwrotny system, daj się zagryźć w podobnej sytuacji, bo jeszcze ktoś pomyśli że dźgnąłeś, walnąłeś lub strzeliłeś do rozszalałego psa gumowo-metalową kulą z wrodzonego sadyzmu i dla czystej satysfakcji.
Zawsze mówię, że najłatwiej zrozumieć nieszczęście INNEGO człowieka próbując wyobrazić sobie SIEBIE (jak najrealistyczniej) w jego położeniu - spróbuj, to działa (chyba że ma się serce zimne jak głaz). Wyobraź sobie na przykład, że ktoś z Rodziny albo Ty został zmasakrowany przez stado zdziczałych "istot żywych". Nie mówię o śmierci, a o pogryzieniu... widziałem takie rany - moją dobrą znajomą pogryzły dwa psy, uda i łydki; jedna łydka w prawdziwych strzępach, powyrywane kawałki mięśni, ubytki, goiło się to rok, potem rehabilitacja.
Leżała już na ziemi, dobierały się już wyżej, do gardła i głowy - było ok. 22:00, ciemno, krzyczała i wreszcie ktoś usłyszał, przybiegł, odgonił rozszalałe kundle i URATOWAŁ JEJ ŻYCIE, ale trauma została na zawsze.
Dlatego dopuszczam i będę dopuszczał WSZELKIE środki do obrony w takiej sytuacji, i nie zmienię zdania (OK, można mieć też pęto kiełbasy, żeby tą pojednawczą "broń" najpierw rzucić pieskom i mieć czyste sumienie że się PRÓBOWAŁO oszczędzić im stresu, a dopiero później walić z garłacza i granatami ).
W sytuacji gardłowej nie ma najmniejszego znaczenia, czy zabić mnie chce ŻYWA ISTOTA myśląca czy bezmyślna - człowiek czy pies. Filozofowanie lepiej zostawić na potem, w tej sekundzie bronić się trzeba wszystkim co masz pod ręką - a byłoby sto razy lepiej tym, co sobie przygotowałeś na taką okazję; przygotowałeś z głową i rozmysłem.
Jak czytam o pogryzionych lub nawet zagryzionych przez zdziczałe psy ludziach, nie daj Boże dzieciach (były takie straszne wypadki!) - to po pierwsze z całą mocą prawa i państwa wytłukłbym możliwie humanitarnie to tałatajstwo, a po drugie na długie lata wsadzałabym ludzi winnych takich zdarzeń i kazał płacić koszty leczenia i rehabilitacji ofiar. Wiem że to wyłącznie człowiek jest winien, ale zdziczałe leśne psy już ISTNIEJĄ i można w zasadzie tylko w jeden sposób się ich pozbyć - bo czary na nie nie działają. Hycle, owszem tak, to działało - ale chyba ta potrzebna instytucja przestała istnieć?
Może mam takie bezwzględne podejście, bo spotkała mnie kiedyś bardzo groźna przygoda z dwoma wielkimi psiskami (wydaje mi się, że przynajmniej jeden miał początki wścieklizny).
Ów "wścieklejszy" dwa razy skoczył na mnie; rozdarł lekko rękaw na wysokości barku - z gołymi rękami cudem z tego wyszedłem bez szwanku, wrzeszcząc i szczekając (tak, tak ) jak opętany. Ale gdybym miał wtedy jakiekolwiek "wyposażenie", załatwiłbym tego rozszalałego gada na miejscu bez wahania (później okazało się, że 10 min. wcześniej zaatakował również przechodzącego w tej okolicy mojego Staruszka).
Aha, zastrzeliłbym lub zarżnął tego drania bez cienia radości i satysfakcji, a tylko z chęci ratowania życia - bo bydlak przy pierwszym skoku celował w gardło, uchyliłem się i dziabnął rękaw, zostawiając na nim pecynę gęstej piany.
Innym razem na spacerze w lesie zainteresowało się mną wielkie stado psów, były tam małe, średnie i duże - już, już biegły w moim kierunku (było ok. 150m), ale na szczęście coś innego zwróciło ich uwagę i odbiegły dalej. Ja zaś - rozglądając się za jakimś bezużytecznym w rzeczywistości w takiej sytuacji drągiem - prawie zesrałem się ze strachu.
-
- Forumowicz
- Posty: 515
- Rejestracja: 26 wrz 2018, 19:19
Re: Obrona przed sforą psów
Do tej pory nic nie pisałem, ale Pavyan ma rację. Jakiś czas temu jechałem do pracy i również sporych rozmiarów pies (nie znam się na rasach) próbował mnie dorwać, gonił mnie przez prawie kilometr. Uciekłem tylko dlatego, że byłem szybszy. Gdyby mnie złapał, wątpię, że sam dałbym radę się obronić. No ale pewnie, gdyby mnie dorwał, najlepiej, jakbym dał się zagryźć, bo to przecież istota żywa, nie wolno nic jej zrobić. To nic, że ta istota może zabić. Ode mnie tyle, myślę, że wiadomo, co sądzę o tej sytuacji. W końcu nie wytrzymałem po wypowiedzi Marana i musiałem to napisać.
PS. Maran_hand, rozumiem, że gdy ciebie dorwie stado wściekłych psów, dasz się pogryźć, no bo nie wolno krzywdzić istot żywych. Ręce opadają po takich wypowiedziach. I żeby nie było - ja bronię zwierząt, ale nie wtedy, gdy one chcą mnie zabić!
PS. Maran_hand, rozumiem, że gdy ciebie dorwie stado wściekłych psów, dasz się pogryźć, no bo nie wolno krzywdzić istot żywych. Ręce opadają po takich wypowiedziach. I żeby nie było - ja bronię zwierząt, ale nie wtedy, gdy one chcą mnie zabić!
- WojtekErnest
- Forumowicz
- Posty: 3337
- Rejestracja: 02 maja 2017, 20:52
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Obrona przed sforą psów
Myślę wyłącznie o obronie koniecznej a nie o satysfakcji z zabijania zwierząt. A forma obrony koniecznej nie jest niestety do przewidzenia.Maran_hand pisze: ↑24 maja 2019, 7:28WojtekErnest i dlatego bez zmrużenia oka akceptujesz fakt że na portalu o rowerach elektrycznych ludzie zaczynają wymieniać się informacjami na temat broni na kule gumowo-metalowe? Gdzie kończy się obrona konieczna?
Tak jak z ludźmi, jednego wystarczy słownie postraszyć a innego narąbanego z niebezpieczną bronią w ręku już nie....
Tylko staram się zrozumieć tych kolegów, którzy mając takie doświadczenia, jeźdząc takimi rejonami przewidują realne zagrożenie.
Ps. Żeby było jasne, nie akceptuję nawet łowiectwa mimo że ta 'rozrywka' ma miliony 'wyznawców'..
Wcześniej : Pomógł 69 razy, postów 3,2+ tys. - wiadomo gdzie ...
- leszcz
- Forumowicz
- Posty: 767
- Rejestracja: 02 maja 2017, 22:39
- Lokalizacja: Rumia
Re: Obrona przed sforą psów
Na razie póki co jeden "obrońca gospodarstwa" na wsi mnie ugryzł.
Kocham psy ale gdybym miał wtedy przypadkiem bazukę lub meczetę, zrobiłbym z niego 2 psy bez namysłu.
U nas (pomorskie) póki co 3 lata jeżdżę i nie słyszałem o żadnym dzikim psie. Jedynie aktorzy jednego gospodarstwa po wsiach.
Kocham psy ale gdybym miał wtedy przypadkiem bazukę lub meczetę, zrobiłbym z niego 2 psy bez namysłu.
U nas (pomorskie) póki co 3 lata jeżdżę i nie słyszałem o żadnym dzikim psie. Jedynie aktorzy jednego gospodarstwa po wsiach.
Moja przygoda z ebike od 2017:
Damka 28" https://cutt.ly/7e8jyMJ
Dla syna 26" https://cutt.ly/Fe8juR3
Dla syna 24" https://cutt.ly/ue8ju03
Full 29" MXUS 30H 1500W https://cutt.ly/3e8jiaG
Od 2019 100% bezprąd :) https://cutt.ly/ge8jop2
Damka 28" https://cutt.ly/7e8jyMJ
Dla syna 26" https://cutt.ly/Fe8juR3
Dla syna 24" https://cutt.ly/ue8ju03
Full 29" MXUS 30H 1500W https://cutt.ly/3e8jiaG
Od 2019 100% bezprąd :) https://cutt.ly/ge8jop2
- Yin
- Forumowicz
- Posty: 962
- Rejestracja: 19 lut 2018, 18:17
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
Re: Obrona przed sforą psów
Przedmówcy dobrze ujęli problem więc ode mnie: jeżdżę na rowerze jako głównym środku transportu od 10 lat, sytuacje z psami mam może raz na 3-4 lata w sensie te potencjalnie bardziej groźne, sytuacji typu piesek trochę pogoni i poszczeka nie liczę bo nie traktuję tego jako zagrożenia. I tak jak wożę z sobą pompkę, łatki i narzędzia do roweru na wszelki wypadek to nauczony doświadczeniem teraz będę woził gaz. I tak jak liczę że nie przydadzą mi się pompka, łatki i narzędzia tak samo liczę że i gaz się nie przyda.Maran_hand pisze: ↑23 maja 2019, 22:46Gdzie niby spotykacie te sfory dzikich psów które was atakują?
Album rowerów poziomych i nietypowych:
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
pl.pinterest.com/jessecuster77/recumbent-bike/
pl.pinterest.com/jessecuster77/rower/
http://forum.poziome.pl
- pape
- Forumowicz
- Posty: 95
- Rejestracja: 13 maja 2019, 16:26
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Obrona przed sforą psów
Dziki pies Patoldy słuchaj nie gadaj że
Też tam jest a potrafi się wściec
Otóż rower nas ocala jak grom petroladę
Tak trochę luźniej, bo z psem miałem kłopot tylko pieszo.
Ostatnio kupiłem Abus bordo - to nie reklama, inne firmy mają podobne, może i lepsze.
Dla mających przygody ze sforą - to można użyć jako broni defensywnej. 45 cm hartowanej stali, elastycznie połączone płytki o wadze prawie 1,5 kg.
Do odczepienia jedną ręką.
Ale delikatnie, bo szkoda piesków.
Też tam jest a potrafi się wściec
Otóż rower nas ocala jak grom petroladę
Tak trochę luźniej, bo z psem miałem kłopot tylko pieszo.
Ostatnio kupiłem Abus bordo - to nie reklama, inne firmy mają podobne, może i lepsze.
Dla mających przygody ze sforą - to można użyć jako broni defensywnej. 45 cm hartowanej stali, elastycznie połączone płytki o wadze prawie 1,5 kg.
Do odczepienia jedną ręką.
Ale delikatnie, bo szkoda piesków.