Pierwszy sezon zakończony
: 20 paź 2020, 0:22
Jako, że w chłodzie nie lubię jeździć, oficjalnie zakończyłem swój pierwszy sezon e-bajkowy. Udało mi się nakręcić ok. 3500 km, wypady do ok. 100 km. Wcześniej, bez elektryki robiłem w sezonie 700-1400 km, a więc nie były to jakieś wyczynowe przebiegi. Teraz, dzięki lekkiemu wspomaganiu moje stawy dostały nowe życie, a szum powietrza w czasie jazdy działa na mnie kojąco W tym czasie na tak zwany prąd wydałem ok. 15 zł (cały sezon, licząc ze stratami, bo nominalnie to pewnie z 10,50 zł), przy tym przebiegu jest on całkowicie pomijalny. Mogę każdemu polecić tą formę przemieszczania się zarówno w mieście (nagle nie interesują nas korki), jak i poza (poznałem dużo ciekawych miejsc, o których wcześniej tylko słyszałem z opowiadań). Poza tym w czasach chińskiej zarazy wypady rowerowe są jedną z niewielu dopuszczalnych aktywności fizycznych, niezależnie od oficjalnego poziomu zagrożenia. Można było jeździć nawet wtedy, kiedy zamknięto boiska, place do ćwiczeń itd.
Rower to trekking 28" ze wspomaganiem w ramach ustawowych, co w zupełności wystarcza do jazdy w tempie rekreacyjnym. Nie montowałem manetki gazu, ani czujników w hamulcach, w tej konfiguracji nie są one niezbędne. Zimą planuję wykorzystać akumulatory jako ew. zasilanie awaryjne do domowego oświetlenia, żeby się całkiem nie nudziły. A przed kolejnym sezonem do wymiany są: kierownica (jakaś no-name), oponki i klocki. W sumie te elementy muszą się szybciej zużywać. W konstrukcji pozostało mi do zrobienia kilka drobiazgów wykończeniowych, jak wykonanie porządnego (uszczelnionego) systemu zamykania skrzynki, zintegrowane oświetlenie własnego projektu (z przetwornicą napięcia), ładowarka do telefonu oraz gniazdo 12V dla ew. innych celów. Rozważam też dodanie lewego, małego lusterka wstecznego. Do tego koniecznie muszę wykonać jakieś mocowanie dla U-locka (być może z miejscem na podstawowe narzędzia serwisowe niezbędne w trasach) oraz torbę/skrzynkę do przewożenia codziennych gratów. No i gdzieś muszę zamocować uchwyt na bidon. To chyba tyle moich przemyśleń po pierwszym sezonie. A jakie są wasze wnioski i plany?
Rower to trekking 28" ze wspomaganiem w ramach ustawowych, co w zupełności wystarcza do jazdy w tempie rekreacyjnym. Nie montowałem manetki gazu, ani czujników w hamulcach, w tej konfiguracji nie są one niezbędne. Zimą planuję wykorzystać akumulatory jako ew. zasilanie awaryjne do domowego oświetlenia, żeby się całkiem nie nudziły. A przed kolejnym sezonem do wymiany są: kierownica (jakaś no-name), oponki i klocki. W sumie te elementy muszą się szybciej zużywać. W konstrukcji pozostało mi do zrobienia kilka drobiazgów wykończeniowych, jak wykonanie porządnego (uszczelnionego) systemu zamykania skrzynki, zintegrowane oświetlenie własnego projektu (z przetwornicą napięcia), ładowarka do telefonu oraz gniazdo 12V dla ew. innych celów. Rozważam też dodanie lewego, małego lusterka wstecznego. Do tego koniecznie muszę wykonać jakieś mocowanie dla U-locka (być może z miejscem na podstawowe narzędzia serwisowe niezbędne w trasach) oraz torbę/skrzynkę do przewożenia codziennych gratów. No i gdzieś muszę zamocować uchwyt na bidon. To chyba tyle moich przemyśleń po pierwszym sezonie. A jakie są wasze wnioski i plany?