Dobry kierunek myślenia. Wprawdzie umiejętne lutowanie dobrą lutownicą nie niszczy ogniw, ale jest pracochłonne. 65 ogniw zajmuje mi 6-8 godzin.
Nie patrz na moc bezpiecznika. Liczy się tylko prąd. Bezpiecznik ma określony przekrój i opór, który odkłada na nim napięcie proporcjonalne do kwadratu prądu. Moc rośnie zgodnie ze wzorem P= I x I x R. Moc którą jest w stanie przepuścić to inny temat. Przepuszcza 16A w zależności od napięcia odbiornik może wykorzystać te 16A razy napięcie.
8A wydaje się za mało, ale może się mylę. Warto zmierzyć jego rezystancję, aby nie podnosiła znacząco Rw ogniwa. Bezpieczniki, które stosuję mierzyłem sam. Mają 7-8 mOhm w zależności od konkretnego lutowania (długość). 8A będzie miał raczej na pewno większą rezystancję i drop napięcia może być widoczny gdy bierzemy dużo amper z ogniwa.
Kilka razy zdrarzyło mi się podczas prac zewrzeć nożem sekcję. Bezpiecznik 16A spalił sie w okamgnieniu. Ma za zadanie upalić się przy zwarciu, ale np chwiilowe zwarcie całej baterii 48V wywołuje łuk spawalniczy, bateria wydziela moc rzędu 2,5-3kW i nie spala żadnego z 65 bezpieczników. Prąd z pojedynczego ogniwa 16A, daje z 5p sumarycznie 90A, razy 50V = 4500W. Z łukiem na styku robi się spawarka do 4kW i to działa
Nie testowałem spawania dłuższego niż ułamek sekundy
. Pewnie by się bezpieczniki paliły.
Zgrzewanie będzie mieć tę wadę, że zgrzew to punkcik. Na blaszce bezpiecznika nie umieści się więcej niż dwa takie punkciki. Bawiłem się niedawno zgrzanym pakiecikiem baterii Ni-Mh po dwa zgrzewy. Robiłem zwarcie. Całość blach była zimna, ale te punkciki zgrzewów parzyły jak igiełki. To dlatego czasem pożar zaczyna się od zgrzewów. Zagrzany do czerwoności utlenia się, traci przewodnictwo i za chwilę jest poważnym opornikiem, który okopca wszysko wokół. Lut ma powierzchnię kilkanaście jeśli nie kilkadziesiat razy większą.