Cześć,
Ja zamontowałem silnik 1000W w FatBiku ze sztywną osią.
Każdy serwisant (ze standardowych sklepów rowerowych) u których byłem wcześniej po poradę, dawał mniej więcej następujący werdykt: "Panie! to jest trudna robota, nie da się tego silnika do sztywnej osi włożyć. Rama będzie niestabilna, koło krzywo osadzone, to wymaga zegarmistrzoskiej precyzji itp itd"
Ale... poszedłem po najmniejszej linii oporu, ryzykując rozwalenie ramy.
Po prostu wziąłem diaksa i otwory na sztywną oś przerobiłem na widelce
Hak na przerzutkę pozostał bez zmian. Został "nawleczony na oś", a następnie dokręcony na swoje miejsce, pomagając utrzymać oś silnika w powstałym "widelcu".
Ideałem byłoby zastosowanie niewielkich tulei, celem precyzyjnego dopasowania osi do nieco większego otworu osi sztywnej.
Finalnie okazało się to jednak zbyteczne.
Spodziewałem się słabych efektów, ale:
- Żadne siły nacisku nie działają na wywierconą szczerbę (podobnie jak w typowym widelcu)
- Moment silnika stara się "rozepchnąć" mój widelec dokładnie tak samo jak robiłby to ze standardowym widelcem, którego wytrzymałość na takie rozpychanie jest niewiele większa (więc i tak trzeba zapobiegać temu efektowi)
- Z braku blokad, początkowo zastosowałem 4xklucze "dziesiątki" (po dwa na każdą oś)
- Oś dokręciłem śrubami tak mocno jak umiałem
Przejechałem na tym kilka tys km, głównie po leśnych ścieżkach. Nauczyłem się przy okazji sztuki porządnego blokowania silnika, jako że było to moje pierwsze podejście do elektryfikacji roweru.
Nauka była dość bolesna dla roweru, gdyż silnik przekręcał blokadę kilkukrotnie. Na początku bowiem, nie stosowałem patentu kluczy "dziesiątek", na ten pomysł wpadłem dopiero po obejrzeniu kilku odcinków starego dobrego MacGyvera
Mimo "przekręceń" na lichych blokadach, przeróbka widelca w żaden sposób nie ucierpiała.
Obawiałem się nieco o sztywność ramy (oś sztywna wzmacnia ramę na przeciążenia boczne).
Jednak albo ja nic nie czuję, albo żadnego osłabienia nie ma.
Fakt... nie cisnę hopek, nie skaczę na tym facie. Raczej traktuję go mocno utylitarnie (rower służy mi do robienia wycieczek, niekoniecznie na szczyty Beskidzkie. Średnio zużywam 150W, prędkość utrzymuję na 30km/h i... po roku watowica mnie nie dopadła. Ale może jestem wyjątkiem, bo... silnik głównie służy mi do zrównoważenia oporów fata, którego dzielność doceniam z kolei na leśnych ścieżkach i bezdrożach. Ale także do walki z "wmordewindem", oraz ułatwiania sobie życia na podjazdach - wtedy "w piku" może cisnę 350W i... to byłoby tyle z rezerwy 1kW).
Tak czy inaczej nic mi się pod dupą nie rozpadło.
- Po dłuższym okresie, zamiast kluczy "10-tek", zamontowałem 3 blokady obrotu (jedną od zewnątrz, drugą wewnątrz i jeszcze jedną po przeciwnej stronie)
Przy 1kW to zbyteczna ostrożność, ale... skoro potraktowałem ten widelec diaksem, to wolę tu akurat przedobrzyć w drugą stronę.
Po przejechaniu około 1000km w tym sezonie, nadal wszystko gra.
Problem objawił się inny: Przebita dętka w facie, w środku lasu.
No nie idzie zdjąć tego całego ustrojstwa na godzinę przed zapadnięciem zmierzchu, z perspektywą precyzyjnego założenia.
Zdjęcie opony z felgi bez uprzedniego zdjęcia koła, okazało się stosunkowo trudnym przedsięwzięciem. Sytuację nieco utrudnia "nawleczony hak".
Łatki samoprzylepne, to słaby pomysł (albo moja technika ich naklejania jest do bani).
Więc kończąc off-topem: Obecnie mam w kole półtorej dętki (jedną właściwą i jedną lekko pociętą, upchniętą między dętkę właściwą, a oponę, celem zwiększenia odporności na przebicia). Niestety nie mogę znaleźć do grubych opon fat-a taśm antyprzebiciowych. Poza tym wożę 5 różnych zestawów łatek, oraz specjalny klej do wulkanizacji opon. Może to pomoże
A o rozciętym widelcu już nie pamiętam, bo spełnia swoją rolę, bez żadnej mojej ingerencji.
Pozdrawiam,
Marcin