[RELACJA Z WYPRAWY] E-bajkiem wzdłuż Świdra i Wisły
: 09 gru 2018, 19:00
Hej Hej,
Dzisiaj naszła mnie ochota by wybrać się w dawno nieodwiedzane miejsce, jakim jest ujście rzeki Świder do Wisły. Planowałem wpierw wyprawę analogiem ok 80km, ale lenistwo zwyciężyło, wziąłem e-bike, wsiadłem w pociąg i wyjechałem ze stacji Warszawa Śródmieście około południa w stronę Otwocka, planując samą drogę powrotną ok 40km na ebajku z miejscowości Świder na Warszawskie Bielany.
Sama wyprawa tą trasą jest bardzo ale to bardzo powolna ze względu na trudność trasy. Wszędzie znajdujemy powalone drzewa, błoto, ostre zakręty i gliniaste zjazdy podjazdy o wysokości 1-1.5m prawie jak pionowe ściany. Musimy być przygotowani na wnoszenie i podciąganie ebajka. Dlatego też od razu na początku zaznaczam, że nie jest to trasa dla każdego. Powiem więcej - bardziej polecam udanie się tu analogiem niż ebajkiem.
Zaczynamy relację:
Zaraz po opuszczeniu stacji PKP Świder, singielkiem dojeżdżamy do rzeki Świder. Rzeka na swojej całej długości jest bardzo malownicza
Jako że dziś mocno padało, rzeka przybrała tempa i porobiły się wodne kaskady. Początek grudnia więc temperatura nie rozpieszczała. Mocny deszcz i porywy wiatru również robiły swoje. Sam Świder jest rzeką czystą i kąpiel w nim nie stanowi niebezpieczeństwa. Kusi też kajakarzy, choć nie jest rzeką łatwą.
Wzdłuż rzeki Świder prowadzi niebieski szlak rowerowy. Jest to szlak przeznaczony tak naprawdę tylko dla rowerów, ew. lekkich e-bajków, ze względu na liczne powalone drzewa, przez które często trzeba przenosić rower. Z takim falconem trzeba by się sporo namachać na całej trasie – no ale czasami przecież warto się zmęczyć Widoki czasami są niezastąpione. Przejeżdżamy pod drzewami, pod mostami tras szybkiego ruchu, często też pod piaszczyste górki, ale z każdą chwilą czekają nas co raz to lepsze widoki.
Przejeżdżając pod ostatnim mostem, wjeżdżamy do miejscowości Otwock (na zdjęciu znak w prawym górnym rogu) i w tejże miejscowości przekraczamy rzekę Świder.
Aby tego dokonać trzeba wepchać ebajka na górę... a potem zjechać sobie spokojnie na dół z drugiej strony... na szczęście manetka pomaga znacznie w pchaniu żelastwa...
W tym momencie wjeżdżamy już na teren pierwszego rezerwatu przyrody – Rezerwat Wyspy Świderskie.
Czym się on charakteryzuje i co to za wyspy pod Warszawą – zostawiam zainteresowanym do sprawdzenia w Google, w każdym razie jedziemy dalej singielkiem i po ok. 6km od momentu wyruszenia ze stacji PKP ukazuje nam się taki oto widok.
Jest to miejsce gdzie rzeka Świder wlewa się do Wisły.
To malownicze i naturalnie wyglądające ujście Świdra do Wisły jest tworem sztucznym. Zostało ono przekopane w latach 70. ubiegłego wieku podczas budowy drogi. Wcześniej Świder płynął jeszcze kilka kilometrów dalej, równolegle do Wisły.
Ujście rzeki to piękny widok. Świder płynie dość wartko i jest tu dość szeroki. U samego ujścia rozwidla się na dwie odnogi opływając kępę na której znajduje się plaża. By na nią dotrzeć trzeba przejść rzekę. Będąc po jej prawej stronie tak jak na powyższym zdjęciu jest to nieco trudniejsze.
Jest to ostatnie miejsce gdzie możemy spotkać jeszcze jakąś cywilizację – znaczy się jakiegokolwiek człowieka. Dalej już tylko pustka i samotność.
Przez kolejne 20km czeka nas singielek który prowadzi głównie wzdłuż prawego brzegu Wisły. O tej porze roku jest on cholernie trudny ze względu na wszechobecne gliniaste błoto.
Miejscami Wisła zabiera co swoje co powoduje erozje gleb i zapadanie się singielka do Wisły. Trzeba uważać, bo w momencie kiedy opada skarpa to nie kilka centymetrów a całe chałdy. Jest to o tyle niebezpieczne, że w tym miejscu nurt jest wartki, a pomoc na pewno nie nadejdzie. Jesteśmy zdani sami na siebie.
W momencie kiedy singielek nie prowadzi wzdłuż Wisły często przebijamy się przez zarośla po naprawdę muldowatym terenie, gdzie ręce po prostu błagają o odpoczynek. Całość sytuacji dopełniają wszechobecne dziki, które uwielbiają te zarośla.
Czasami ścieżka prowadzi przez takie miejsca, że po prostu musimy zejść. Oczywiście.. w tym przypadku można by próbować zjechać dołem.. ale weź zjedź trawersem z glinianego wału podczas deszczu...
Opuszczając rezerwat Wyspy Świderskie wjeżdżamy w rezerwat Wyspy Zawadowskie. Cały obszar Doliny Środkowej Wisły jest cenny przyrodniczo nie tylko w skali kraju, lecz także Europy. Dlatego został on objęty ochroną w ramach programu Natura 2000. W tym też miejscu koryto Wisły jest szerokie na prawie kilometr! Nurt odbija się to od lewego, to od prawego brzegu. Dzięki temu w korycie rzeki dość licznie tworzą się wyspy, niektóre dosyć spore
Jako że Warszawa, ludzie w wolnym czasie pędzą tu zwierzęta. W metrze przecież nie wypada Także możemy spotkać konie, kozy czy też owce
Z rezerwatu wyjeżdżamy po ok 3h - ebajkiem. Baterię mamy wydrenowaną do granic możliwości. Ja jadąc na PASie na 1 programie, po 16km trasy miałem już 2 kreski baterii z 5. Był to pierwszy i ostatni raz kiedy udałem się na tą trasę e-bajkiem w zimę.
Ale żeby nie było - analogiem tą trasę w lato robi się w około dwóch godzin:lol:
Trasa kończy się na wysokości wału miedzeszyńskiego, kilka kilometrów przed mostem świętokrzyskim. Z tego miejsca czekała mnie już kulturalna podróż ścieżką rowerową do domu. Szybki przejazd pod mostem Łazienkowskim (póki stoi a nie płonie jak kilka lat temu, zakończył się nieoczekiwanym postojem..
Zebrane błoto na ebajku zaczeło wysychać...
Na mnie również.. ale żona przyzwyczajona i po wejściu do domu, pokazała mi gdzie mamy pralkę
Pozdrawiam i dziękuje za lekturę. Selfiaczek dla potomnych
Dzisiaj naszła mnie ochota by wybrać się w dawno nieodwiedzane miejsce, jakim jest ujście rzeki Świder do Wisły. Planowałem wpierw wyprawę analogiem ok 80km, ale lenistwo zwyciężyło, wziąłem e-bike, wsiadłem w pociąg i wyjechałem ze stacji Warszawa Śródmieście około południa w stronę Otwocka, planując samą drogę powrotną ok 40km na ebajku z miejscowości Świder na Warszawskie Bielany.
Sama wyprawa tą trasą jest bardzo ale to bardzo powolna ze względu na trudność trasy. Wszędzie znajdujemy powalone drzewa, błoto, ostre zakręty i gliniaste zjazdy podjazdy o wysokości 1-1.5m prawie jak pionowe ściany. Musimy być przygotowani na wnoszenie i podciąganie ebajka. Dlatego też od razu na początku zaznaczam, że nie jest to trasa dla każdego. Powiem więcej - bardziej polecam udanie się tu analogiem niż ebajkiem.
Zaczynamy relację:
Zaraz po opuszczeniu stacji PKP Świder, singielkiem dojeżdżamy do rzeki Świder. Rzeka na swojej całej długości jest bardzo malownicza
Jako że dziś mocno padało, rzeka przybrała tempa i porobiły się wodne kaskady. Początek grudnia więc temperatura nie rozpieszczała. Mocny deszcz i porywy wiatru również robiły swoje. Sam Świder jest rzeką czystą i kąpiel w nim nie stanowi niebezpieczeństwa. Kusi też kajakarzy, choć nie jest rzeką łatwą.
Wzdłuż rzeki Świder prowadzi niebieski szlak rowerowy. Jest to szlak przeznaczony tak naprawdę tylko dla rowerów, ew. lekkich e-bajków, ze względu na liczne powalone drzewa, przez które często trzeba przenosić rower. Z takim falconem trzeba by się sporo namachać na całej trasie – no ale czasami przecież warto się zmęczyć Widoki czasami są niezastąpione. Przejeżdżamy pod drzewami, pod mostami tras szybkiego ruchu, często też pod piaszczyste górki, ale z każdą chwilą czekają nas co raz to lepsze widoki.
Przejeżdżając pod ostatnim mostem, wjeżdżamy do miejscowości Otwock (na zdjęciu znak w prawym górnym rogu) i w tejże miejscowości przekraczamy rzekę Świder.
Aby tego dokonać trzeba wepchać ebajka na górę... a potem zjechać sobie spokojnie na dół z drugiej strony... na szczęście manetka pomaga znacznie w pchaniu żelastwa...
W tym momencie wjeżdżamy już na teren pierwszego rezerwatu przyrody – Rezerwat Wyspy Świderskie.
Czym się on charakteryzuje i co to za wyspy pod Warszawą – zostawiam zainteresowanym do sprawdzenia w Google, w każdym razie jedziemy dalej singielkiem i po ok. 6km od momentu wyruszenia ze stacji PKP ukazuje nam się taki oto widok.
Jest to miejsce gdzie rzeka Świder wlewa się do Wisły.
To malownicze i naturalnie wyglądające ujście Świdra do Wisły jest tworem sztucznym. Zostało ono przekopane w latach 70. ubiegłego wieku podczas budowy drogi. Wcześniej Świder płynął jeszcze kilka kilometrów dalej, równolegle do Wisły.
Ujście rzeki to piękny widok. Świder płynie dość wartko i jest tu dość szeroki. U samego ujścia rozwidla się na dwie odnogi opływając kępę na której znajduje się plaża. By na nią dotrzeć trzeba przejść rzekę. Będąc po jej prawej stronie tak jak na powyższym zdjęciu jest to nieco trudniejsze.
Jest to ostatnie miejsce gdzie możemy spotkać jeszcze jakąś cywilizację – znaczy się jakiegokolwiek człowieka. Dalej już tylko pustka i samotność.
Przez kolejne 20km czeka nas singielek który prowadzi głównie wzdłuż prawego brzegu Wisły. O tej porze roku jest on cholernie trudny ze względu na wszechobecne gliniaste błoto.
Miejscami Wisła zabiera co swoje co powoduje erozje gleb i zapadanie się singielka do Wisły. Trzeba uważać, bo w momencie kiedy opada skarpa to nie kilka centymetrów a całe chałdy. Jest to o tyle niebezpieczne, że w tym miejscu nurt jest wartki, a pomoc na pewno nie nadejdzie. Jesteśmy zdani sami na siebie.
W momencie kiedy singielek nie prowadzi wzdłuż Wisły często przebijamy się przez zarośla po naprawdę muldowatym terenie, gdzie ręce po prostu błagają o odpoczynek. Całość sytuacji dopełniają wszechobecne dziki, które uwielbiają te zarośla.
Czasami ścieżka prowadzi przez takie miejsca, że po prostu musimy zejść. Oczywiście.. w tym przypadku można by próbować zjechać dołem.. ale weź zjedź trawersem z glinianego wału podczas deszczu...
Opuszczając rezerwat Wyspy Świderskie wjeżdżamy w rezerwat Wyspy Zawadowskie. Cały obszar Doliny Środkowej Wisły jest cenny przyrodniczo nie tylko w skali kraju, lecz także Europy. Dlatego został on objęty ochroną w ramach programu Natura 2000. W tym też miejscu koryto Wisły jest szerokie na prawie kilometr! Nurt odbija się to od lewego, to od prawego brzegu. Dzięki temu w korycie rzeki dość licznie tworzą się wyspy, niektóre dosyć spore
Jako że Warszawa, ludzie w wolnym czasie pędzą tu zwierzęta. W metrze przecież nie wypada Także możemy spotkać konie, kozy czy też owce
Z rezerwatu wyjeżdżamy po ok 3h - ebajkiem. Baterię mamy wydrenowaną do granic możliwości. Ja jadąc na PASie na 1 programie, po 16km trasy miałem już 2 kreski baterii z 5. Był to pierwszy i ostatni raz kiedy udałem się na tą trasę e-bajkiem w zimę.
Ale żeby nie było - analogiem tą trasę w lato robi się w około dwóch godzin:lol:
Trasa kończy się na wysokości wału miedzeszyńskiego, kilka kilometrów przed mostem świętokrzyskim. Z tego miejsca czekała mnie już kulturalna podróż ścieżką rowerową do domu. Szybki przejazd pod mostem Łazienkowskim (póki stoi a nie płonie jak kilka lat temu, zakończył się nieoczekiwanym postojem..
Zebrane błoto na ebajku zaczeło wysychać...
Na mnie również.. ale żona przyzwyczajona i po wejściu do domu, pokazała mi gdzie mamy pralkę
Pozdrawiam i dziękuje za lekturę. Selfiaczek dla potomnych