Kanał elbląski i kanał na 1/3 trasy z wyschniętym mlekiem w oponie
: 29 lip 2019, 9:31
Ścieżka raczej rodzinna bo krótka ok 12km aczkolwiek wyjątkowej urody. Mimo braku słońca (okolice godziny 6:30) jest na co popatrzeć:
To już okolice grobli na jeziorze Ilińsk nad Miłomłynem:
Tam puściła opona i zakończyłem na 60km ze 180 planowanych po 3,5h nierównej walki z zachniętym mlekiem w oponie. Próbowałem na komandosa upchać igakiem i sianem ale po kilometrze treść opony ubijała się i powstawała przerwa i nieznośne bicie koła. Po 4 takich dopychaniach skapitulowałem, zostawiłem rower na pobliskiej posesji i po 2h autostopowania dotarłem do auta.
Trasa:
Lekcja Clifforda na dziś:
- (dziury w oponie) po dzwonie zygmunta dojechałem bez powietrza na oponie ok 7km, opona miała lekkie przetarcia na bokach i za radą bardziej doświadczonych założyłem ją ponownie i zalałem mlekiem. Mleko dało radę ale jak widać te ubytki ciągle pracują i mleko przez nie wyłazi więc gdy zabraknie mleka jest zwiększone ryzyko zakończenia zabawy. Wniosek: mleko tylko na nową oponę. Opony z bocznymi ubytkami tylko ew. z dętką.
- (ponowne zamleczanie) powyższa opona miała sporo zaschniętego mleka, czyściłem to ścierając ręcznikiem. Drobne pozostałości mogły spowodować słabsze dotarcie mleka na zewnątrz opony (korkowanie dziur) a więc większe ryzyko zakończenia zabawy. Mogły być też winnym ścięcia nowego mleka. Wniosek: mleko tylko na nową oponę lub absolutne doczyszczenie wewnętrznej strony opony chemicznie chyba jakoś.
- (wyschnięte mleko) przed samym wyjazdem dolałem mleka dla spokoju. Jednak kilka razy przed wyjazdem rano dopompowywałem koło (to raczej normalne na mleku zanim opona się w pełni uszczelni) jednak raz użyłem dużego naboju CO2 bo mi się spieszyło. To jest mój główny podejrzany winowajca ogromnej ilości zaschniętego mleka w oponie. Wniosek: pompowanie nabojem tylko w krytycznych awariach. CO2 będę używał tylko do osadzenia opony przy zakładniu opony. O ile wcześniej nie zrobię sobie mini komplesorka. Rowerzyści robią to z np. gaśnicy lub pojemnika do spryskiwania z Castoramy. Wyschnięte mleko - być może też to wina Trezado. Teraz kupiłem Stansa.
- (dętka+narzędzia) na dłuższe wyprawy samochodowy spray naprawczy do opony z klejem (wpierw testy tego wynalazku) lub dętka + narzędzia do wyjęcia koła (zabrakło mi klucza do śrub M14 i trytek). Wniosek: zabieraj narzędzia głupcze!
To już okolice grobli na jeziorze Ilińsk nad Miłomłynem:
Tam puściła opona i zakończyłem na 60km ze 180 planowanych po 3,5h nierównej walki z zachniętym mlekiem w oponie. Próbowałem na komandosa upchać igakiem i sianem ale po kilometrze treść opony ubijała się i powstawała przerwa i nieznośne bicie koła. Po 4 takich dopychaniach skapitulowałem, zostawiłem rower na pobliskiej posesji i po 2h autostopowania dotarłem do auta.
Trasa:
Lekcja Clifforda na dziś:
- (dziury w oponie) po dzwonie zygmunta dojechałem bez powietrza na oponie ok 7km, opona miała lekkie przetarcia na bokach i za radą bardziej doświadczonych założyłem ją ponownie i zalałem mlekiem. Mleko dało radę ale jak widać te ubytki ciągle pracują i mleko przez nie wyłazi więc gdy zabraknie mleka jest zwiększone ryzyko zakończenia zabawy. Wniosek: mleko tylko na nową oponę. Opony z bocznymi ubytkami tylko ew. z dętką.
- (ponowne zamleczanie) powyższa opona miała sporo zaschniętego mleka, czyściłem to ścierając ręcznikiem. Drobne pozostałości mogły spowodować słabsze dotarcie mleka na zewnątrz opony (korkowanie dziur) a więc większe ryzyko zakończenia zabawy. Mogły być też winnym ścięcia nowego mleka. Wniosek: mleko tylko na nową oponę lub absolutne doczyszczenie wewnętrznej strony opony chemicznie chyba jakoś.
- (wyschnięte mleko) przed samym wyjazdem dolałem mleka dla spokoju. Jednak kilka razy przed wyjazdem rano dopompowywałem koło (to raczej normalne na mleku zanim opona się w pełni uszczelni) jednak raz użyłem dużego naboju CO2 bo mi się spieszyło. To jest mój główny podejrzany winowajca ogromnej ilości zaschniętego mleka w oponie. Wniosek: pompowanie nabojem tylko w krytycznych awariach. CO2 będę używał tylko do osadzenia opony przy zakładniu opony. O ile wcześniej nie zrobię sobie mini komplesorka. Rowerzyści robią to z np. gaśnicy lub pojemnika do spryskiwania z Castoramy. Wyschnięte mleko - być może też to wina Trezado. Teraz kupiłem Stansa.
- (dętka+narzędzia) na dłuższe wyprawy samochodowy spray naprawczy do opony z klejem (wpierw testy tego wynalazku) lub dętka + narzędzia do wyjęcia koła (zabrakło mi klucza do śrub M14 i trytek). Wniosek: zabieraj narzędzia głupcze!