Wymiana łożysk ramy Kona Stinky i podobnych
: 22 kwie 2018, 0:36
Cześć, kilka osób prosiło o fotorelację z wymiany łożysk w stinkaczu. Rama popularna do elektryków, więc relacja poniżej
W moim przypadku rama to Kona Stinky, rok chyba 2004 lub 2005.
Z racji wieku była trochę poobijana, dlatego postanowiłem oddać ją do lakierowania proszkowego. Efekt widać poniżej.
Chłopaki z lakierni dobrze pozabezpieczali wszystkie gwinty i miejsca na łożyska, a to dlatego że jeden z nich też taką ma
Naturalnie wypadało by również wymienić łożyska, oryginalnym należy się odpoczynek po tylu latach.
Niestety nie mam zdjęć z demontażu, bo pomysł na fotorelację pojawił się gdy rama była w trakcie lakierowania, ale jest to praktycznie analogiczne do montażu, używamy tych samych narzędzi i customowych ściągaczów.
Ok, to do rzeczy:
Tak wygląda rama, po powrocie z lakierowania:
Łożyska, które potrzebujemy zakupić to:
2x 608 2RS
2x 6001 2RS
4x 6902 2RS
Dostępne są praktycznie od ręki w każdym sklepie z łożyskami. Nie kupujcie oryginalnych "Enduro", zwykłe SKF-y czy inne nie "no name" marki też są spoko. Ja na miejscu dostałem amerykańskie PFI.
Ok, zacznijmy od najprostszej rzeczy, wymiany łożysk w górnym elemencie wahacza:
W przypadku demontażu i montażu najlepiej spisuje się tutaj imadło oraz nasadki. Stare łożysko można wypchnąć tylko w jedną stronę, z drugiej jest kołnierz. Wyciskamy normalnie za wewnętrzną bierznię. I tak idzie do śmieci. Z jednej strony ustawiamy nasadkę, tak aby brzeg opierał się o wahacz a z drugiej mniejsza opiera się o bierznię.
Jeśli chodzi o montaż to potrzebujemy nasadki 15 i 21.
Montaż analogicznie do demontażu, tylko tutaj potrzeba jednej nasadki, nie dwóch.
I teraz uwaga, jeśli oddawałeś ramę do lakierowania, to zapewne oryginalne miejsca na łożyska są dużo mniejsze niż były przed oddaniem.
W moim przypadku musiałem ściągnąć farbę dremelkiem praktycznie do zera, aby łożysko weszło na miejsce.
Czyścimy idealnie aż do wewnętrznej krawędzi, bo inaczej zbierze się tam farba i zablokuje nam możliwość dopchnięcia go do końca.
Po zamontowaniu łożysk, trzeba jeszcze wcisnąć element przez który przechodzi śruba.
Sposób taki sam, nasadki, imadło i do przodu
Sprawdźcie tylko czy element ma luz w nasadce bo jak wprasujecie go w nasadkę to powodzenia.
Góra gotowa
Teraz ta ciekawsza część, główne łożysko wahacza na dole ramy, obok suportu.
Nie mam niestety zdjęć z demontażu ale postaram się to jakoś składnie opisać.
Odkręcamy śrubę imbusową która dociąga trzpień.
Następnie wkręcamy tam jakąś zwykłą śrubę o takim samym rozmiarze.
Ten trzepień ma wejście na imbusa, ale szczerze to nie wiem po co, ponieważ jest wprasowany w wewnętrzne bieżnie łożysk.
Trzeba go tak sam jak poprzednie wyprasować, tutaj jeszcze udało się imadłem.
Wkręcamy jakąś śrubę zamiast oryginalnej, aby jej nie zniszczyć i kręcimy korbką imadła, aż wyjdzie. Z drugiej strony oczywiście nasadka na tyle duża, aby trzpień miał gdzie wejść.
Jak już go wypchniecie to można zdemontować wahacz.
Zostajemy z czterema łożyskami w ramie.
Opis customowego ściągacza:
Pręt M10 + 2 podkładki M8 rozwiercone tak, aby ciasno weszły.
Nasadka 27mm oraz 2 nakrętki M10, pomiędzy nasadkę a nakrętkę trzeba dać jakąś grubą blachę, tutaj jakieś płaskowniki po 2,5mm a i tak się wygięły.
Nasadkę zapieramy o ramę, tak aby kołnierz jak największą częścią się opierał i kręcimy nakrętką po prawej.
Jak jedno łożysko wypadnie to rozkręcamy i wyjmujemy bo w nasadce nie ma miejsca na wszystkie łożyska+dystans pomiędzy nimi.
Ciasno siedzi, nie bać się tylko kręcić Trzeba wypchnąć na raz 4 łożyska.
Czyścimy lekko papierkiem środek i można wprasować nowe łożyska.
Taka jest kolejność tego co siedzi w środku:
Teraz budujemy sobie takie urządzenie (nie pamiętam rozmiarów, rozkminicie sobie):
I mniej więcej ma to wyglądać tak po zamocowaniu na ramie:
Wciskamy po dwa łożyska, czy po jednym jak kto woli.
Pamiętajcie o dystansie pomiędzy łożyskami!
I teraz metodą prób i błędów musimy to wcisnąć tak głęboko, aby z drugiej strony idealnie nam wszedł ten plastikowy + aluminiowy dystans.
Mają się opierać o łożysko, z jednej i drugiej strony musi być identyko. Nie widać tego jak jest założona ta konstrukcja, więc sprawdzajcie co jakiś czas rozmontowując to.
Jak już łożyska mam wprasowane to został tylko ten trzpień.
Montaż wygląda tak
Pręcik chyba M5, lepiej wziąć jakiś lepszy, ten był z casto za 5zł i 3 razy podczas zakręcania się urywał...
Kręcimy aż dociągnie do końca, potem można już wkręcić oryginalną śrubę.
No i to w zasadzie tyle. Rama złożona.
Jeszcze jedna rzecz, uwaga na te plastikowe tuleje, jak jest brud syf kiła to nie widać ich za bardzo. Są też delikatne więc uwaga z wyciąganiem, może być to potem ciężko dostać.
Trochę dużo tego wyszło, ale mam nadzieję, że się przyda.
W moim przypadku rama to Kona Stinky, rok chyba 2004 lub 2005.
Z racji wieku była trochę poobijana, dlatego postanowiłem oddać ją do lakierowania proszkowego. Efekt widać poniżej.
Chłopaki z lakierni dobrze pozabezpieczali wszystkie gwinty i miejsca na łożyska, a to dlatego że jeden z nich też taką ma
Naturalnie wypadało by również wymienić łożyska, oryginalnym należy się odpoczynek po tylu latach.
Niestety nie mam zdjęć z demontażu, bo pomysł na fotorelację pojawił się gdy rama była w trakcie lakierowania, ale jest to praktycznie analogiczne do montażu, używamy tych samych narzędzi i customowych ściągaczów.
Ok, to do rzeczy:
Tak wygląda rama, po powrocie z lakierowania:
Łożyska, które potrzebujemy zakupić to:
2x 608 2RS
2x 6001 2RS
4x 6902 2RS
Dostępne są praktycznie od ręki w każdym sklepie z łożyskami. Nie kupujcie oryginalnych "Enduro", zwykłe SKF-y czy inne nie "no name" marki też są spoko. Ja na miejscu dostałem amerykańskie PFI.
Ok, zacznijmy od najprostszej rzeczy, wymiany łożysk w górnym elemencie wahacza:
W przypadku demontażu i montażu najlepiej spisuje się tutaj imadło oraz nasadki. Stare łożysko można wypchnąć tylko w jedną stronę, z drugiej jest kołnierz. Wyciskamy normalnie za wewnętrzną bierznię. I tak idzie do śmieci. Z jednej strony ustawiamy nasadkę, tak aby brzeg opierał się o wahacz a z drugiej mniejsza opiera się o bierznię.
Jeśli chodzi o montaż to potrzebujemy nasadki 15 i 21.
Montaż analogicznie do demontażu, tylko tutaj potrzeba jednej nasadki, nie dwóch.
I teraz uwaga, jeśli oddawałeś ramę do lakierowania, to zapewne oryginalne miejsca na łożyska są dużo mniejsze niż były przed oddaniem.
W moim przypadku musiałem ściągnąć farbę dremelkiem praktycznie do zera, aby łożysko weszło na miejsce.
Czyścimy idealnie aż do wewnętrznej krawędzi, bo inaczej zbierze się tam farba i zablokuje nam możliwość dopchnięcia go do końca.
Po zamontowaniu łożysk, trzeba jeszcze wcisnąć element przez który przechodzi śruba.
Sposób taki sam, nasadki, imadło i do przodu
Sprawdźcie tylko czy element ma luz w nasadce bo jak wprasujecie go w nasadkę to powodzenia.
Góra gotowa
Teraz ta ciekawsza część, główne łożysko wahacza na dole ramy, obok suportu.
Nie mam niestety zdjęć z demontażu ale postaram się to jakoś składnie opisać.
Odkręcamy śrubę imbusową która dociąga trzpień.
Następnie wkręcamy tam jakąś zwykłą śrubę o takim samym rozmiarze.
Ten trzepień ma wejście na imbusa, ale szczerze to nie wiem po co, ponieważ jest wprasowany w wewnętrzne bieżnie łożysk.
Trzeba go tak sam jak poprzednie wyprasować, tutaj jeszcze udało się imadłem.
Wkręcamy jakąś śrubę zamiast oryginalnej, aby jej nie zniszczyć i kręcimy korbką imadła, aż wyjdzie. Z drugiej strony oczywiście nasadka na tyle duża, aby trzpień miał gdzie wejść.
Jak już go wypchniecie to można zdemontować wahacz.
Zostajemy z czterema łożyskami w ramie.
Opis customowego ściągacza:
Pręt M10 + 2 podkładki M8 rozwiercone tak, aby ciasno weszły.
Nasadka 27mm oraz 2 nakrętki M10, pomiędzy nasadkę a nakrętkę trzeba dać jakąś grubą blachę, tutaj jakieś płaskowniki po 2,5mm a i tak się wygięły.
Nasadkę zapieramy o ramę, tak aby kołnierz jak największą częścią się opierał i kręcimy nakrętką po prawej.
Jak jedno łożysko wypadnie to rozkręcamy i wyjmujemy bo w nasadce nie ma miejsca na wszystkie łożyska+dystans pomiędzy nimi.
Ciasno siedzi, nie bać się tylko kręcić Trzeba wypchnąć na raz 4 łożyska.
Czyścimy lekko papierkiem środek i można wprasować nowe łożyska.
Taka jest kolejność tego co siedzi w środku:
Teraz budujemy sobie takie urządzenie (nie pamiętam rozmiarów, rozkminicie sobie):
I mniej więcej ma to wyglądać tak po zamocowaniu na ramie:
Wciskamy po dwa łożyska, czy po jednym jak kto woli.
Pamiętajcie o dystansie pomiędzy łożyskami!
I teraz metodą prób i błędów musimy to wcisnąć tak głęboko, aby z drugiej strony idealnie nam wszedł ten plastikowy + aluminiowy dystans.
Mają się opierać o łożysko, z jednej i drugiej strony musi być identyko. Nie widać tego jak jest założona ta konstrukcja, więc sprawdzajcie co jakiś czas rozmontowując to.
Jak już łożyska mam wprasowane to został tylko ten trzpień.
Montaż wygląda tak
Pręcik chyba M5, lepiej wziąć jakiś lepszy, ten był z casto za 5zł i 3 razy podczas zakręcania się urywał...
Kręcimy aż dociągnie do końca, potem można już wkręcić oryginalną śrubę.
No i to w zasadzie tyle. Rama złożona.
Jeszcze jedna rzecz, uwaga na te plastikowe tuleje, jak jest brud syf kiła to nie widać ich za bardzo. Są też delikatne więc uwaga z wyciąganiem, może być to potem ciężko dostać.
Trochę dużo tego wyszło, ale mam nadzieję, że się przyda.