Wielka Lipa (Sowa)
: 01 lip 2019, 11:44
Krótka relacja z wyprawy zaplanowanej z pomocą lokalsów (dzięki Blues).
W żołnierskim skrócie, wyprawa z przewagą plusów choć góry mnie rozczarowały. Znajomi jeździli w tym czasie w okolicach Głuszyczy i widoczki mieli 1klasa.
Na plus:
+ rower dzień wcześniej tył zalany mlekiem, sprawdziło się, elektrycznie bajka
+ pogoda, następnego dnia był upał nie do jazdy, mimo to 5L wypiłem
+ wzorowo oznaczona Eurovelo R9 Wrocław-Świdnica
+ mały ruch
+ burger Chicken King w Bielawie Stop&Go Bistro
+ kamieniołom Kantyna, odkrycie roku - kąpiel w trasie mega rzecz
+ singieltrack koło Sulistrowiczek
Na minus:
- góry zalesione w 90-95% (mało widoków)
- na Wielkiej Sowie brak punktu widokowego (latarnia tylko jakaś)
- zamiast powerbanka spakowałem dezodorant
- opaska w trasie zaczęła świrować i wieszać gps (zonk!)
Przejdźmy do meritum
Ogółem
Góry szczegółem, wszystko wyjechane poza 500m odcinkiem przed ostatnim zakrętem na szczyt
Mini przystań Borzygniew, ujdzie na sobotni relaks blisko Wrocka
Zamek Górka, poza zamkniętym zamkiem właściwym, właściwie nie ma tam kompletnie nic
Pierwszy widoczek górski, okolice Michałkowa
I nieco dalej, okolice Glinno, fajny wąski asfalcik
W drodze na szczyt mijanie garści ortodoksów
Wlieka Lipa (Sowa), największa atrakcja, buda z frytkami
Techniczny zjazd ze szczytu
I dalej w stronę Koziego Siodła
I kawałek dalej nieliczna panorama
Na Kocim Grzbiecie pomostu widokowego brak, ledwo coś widać (drzewa), na zjaździe góral ciekawszy był
Strawa woja, burger w Bielawie
Bielawski zalew
Austriak w przykurczu na Jawie buszuje w trawie
Fajny gościu na 2 kółkach
Początek singielka
Hit wyprawy - kamieniołom
Powrót polnymi drogami (nie chciałem spowrotem R9), to był błąd, polecam R9 w obie strony
Ciepły, wrocławki bruk wita ujechanego wędrowca
W żołnierskim skrócie, wyprawa z przewagą plusów choć góry mnie rozczarowały. Znajomi jeździli w tym czasie w okolicach Głuszyczy i widoczki mieli 1klasa.
Na plus:
+ rower dzień wcześniej tył zalany mlekiem, sprawdziło się, elektrycznie bajka
+ pogoda, następnego dnia był upał nie do jazdy, mimo to 5L wypiłem
+ wzorowo oznaczona Eurovelo R9 Wrocław-Świdnica
+ mały ruch
+ burger Chicken King w Bielawie Stop&Go Bistro
+ kamieniołom Kantyna, odkrycie roku - kąpiel w trasie mega rzecz
+ singieltrack koło Sulistrowiczek
Na minus:
- góry zalesione w 90-95% (mało widoków)
- na Wielkiej Sowie brak punktu widokowego (latarnia tylko jakaś)
- zamiast powerbanka spakowałem dezodorant
- opaska w trasie zaczęła świrować i wieszać gps (zonk!)
Przejdźmy do meritum
Ogółem
Góry szczegółem, wszystko wyjechane poza 500m odcinkiem przed ostatnim zakrętem na szczyt
Mini przystań Borzygniew, ujdzie na sobotni relaks blisko Wrocka
Zamek Górka, poza zamkniętym zamkiem właściwym, właściwie nie ma tam kompletnie nic
Pierwszy widoczek górski, okolice Michałkowa
I nieco dalej, okolice Glinno, fajny wąski asfalcik
W drodze na szczyt mijanie garści ortodoksów
Wlieka Lipa (Sowa), największa atrakcja, buda z frytkami
Techniczny zjazd ze szczytu
I dalej w stronę Koziego Siodła
I kawałek dalej nieliczna panorama
Na Kocim Grzbiecie pomostu widokowego brak, ledwo coś widać (drzewa), na zjaździe góral ciekawszy był
Strawa woja, burger w Bielawie
Bielawski zalew
Austriak w przykurczu na Jawie buszuje w trawie
Fajny gościu na 2 kółkach
Początek singielka
Hit wyprawy - kamieniołom
Powrót polnymi drogami (nie chciałem spowrotem R9), to był błąd, polecam R9 w obie strony
Ciepły, wrocławki bruk wita ujechanego wędrowca