Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Piszta co chceta ;)
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Maran_hand
Forumowicz
Posty: 956
Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów

Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Maran_hand »

krótkie przypomnienie o co chodzi, przedruk ze starego forum:

w skrócie, taka sytuacja:

W poniedziałek jadąc rowerem elektrycznym taksówkarz zwrócił mi uwagę bym zjechał z ulicy (Racławicka Warszawa), a następnie zajechał mi drogę zmuszając mnie do bardzo ostrego hamowania co skończyło się prawie że upadkiem. W związku z tym iż ten człowiek chwilę później skręcał w osiedlową uliczkę udało mi się go dogonić ( byłem ciekaw czemu to zrobił). Jadąc za nim krzyknąłem by się zatrzymał co też uczynił wciskając hamulec w podłogę. Tym razem nie wyrobiłem i niestety najechałem mu na tył samochodu, delikatnie ale ślad na zderzaku został.

Zrównaliśmy się, ja na rowerze on z pozycji kierowcy zaczeliśmy wymieniać słownie "uprzejmości". Obydwa pojazdy stały. Po chwili stwierdziłem że nie mam zamiaru dalej się przekrzykiwać i wzywam policję. Jako że rower nie ma a w zasadzie nie miał podnóżka powiedziałem że odstawię rower i poczekamy na policję. W tym momencie szanowny pan cierp skręcił koła wrzucił bieg i dodał gazu. Ja i rower znaleźliśmy się na ziemi. A konkretnie rower na ziemi, moja prawa noga na rowerze a na prawej nodze Citroen C8. Zostałem przepchnięty kilka metrów po ulicy i wepchnięty na chodnik. Uszkodzony został rower, praktycznie każdy jego element w różnym stopniu, moja noga - karetka na sygnale zabrała mnie do szpitala ..i krawężnik z którego odłupał się kawałek betonu. Dodatkowo zostały ślady na ulicy, kostce i na paru elementach mojego ciała.

I tu sytuacja jest jasna i klarowna, jest trzech świadków którzy widzieli całe zdarzenie i ich relacja jest spójna z moją a zupełnie odbiega od wersji szanownego pana cierpa. Ów osobnik stwierdził, że ma automat i noga mu się zsunęła z hamulca.

Pytanie: czy ktoś z was próbował kiedyś uzyskać pieniądze z OC sprawcy za uszkodzenia roweru ? Co istotne, rower to custom który zrobiony był od podstaw więc nie ma odniesienia do jakichś katalogów, czy innych odwzorowań. Ktoś wie jak ubezpieczyciel wycenia takie rzeczy ?

P.S. jak by ktoś się martwił to informuję że przeżyłem ;)
------------------------------------------------------------------------

odbyło się 7 rozpraw. świadkowie byli wzywani 4 krotnie. 2 razy by złożyć zeznania na policji, następnie 2 razy do sądu bo za pierwszym razem zabrakło czasu by ich przesłuchać. po 7 sprawach na których absurd gonił absurd np. na trzech pierwszych nie zjawił się oskarżony mimo, że miał nakaz a sąd za każdym razem wysyłał policjantów by mu przypomnieli o terminie, na kolejnej oskarżony stwierdził, że ma automat w samochodzie który działa w ten sposób, że jak natrafi na opór to sam cofa do tyłu by ponownie rozpędzić samochód do przodu. wiąże się to z tym, że świadkowie zeznali, iż sprawca najechał na mnie wielokrotnie. ruszał i cofał po czym ruszał i tak trzykrotnie. sąd powołał biegłego by dowiedzieć się czy faktycznie automatyczna skrzynia biegów tak działa(!!). potem szukali biegłego który zna się na rowerach elektrycznych, znaleźli "fachowca" z Katowic. przyjechał obejrzał rozwalony ale kompletny rower tyle że bez aku. pierwsze pytanie jakie zadał: "tu był silnik?" zapytał wskazując na skrzynkę po aku, dodam, że silnik oczywiście był ..w tylnym kole. potem przysłał wycenę, nie chce mi się tego opisywać ale z lepszych smaczków, w rowerze który jeździł dwa tygodnie określił zużycie tarcz hamulcowych na 50% i na 25% i niby ok gdyby nie fakt, że jedyne co miał ze sobą to aparat fotograficzny. ale widać fachowiec najwyższej klasy bo grubość tarcz "bezbłędnie" określa na oko. dalej, nagle znalazł się świadek oskarżonego, który stwierdził, że widział całą sytuację, widział jak biłem oskarżonego ale nie zareagował bo się spieszył i trochę się bał tylko nas ominął i pojechał dalej. potem gryzło go sumienie więc się zgłosił. świadek mieszka daleko na zadupiu 40 km od miejsca zdarzenia, jest sąsiadem oskarżonego - ta sama miejscowość. po wyglądzie od 20 lat dzień w dzień jest na siłowni, jest szerszy niż ja wyższy ..ale ok, bał się mnie, miał prawo! tyle, że droga na której nas wymijał jest to droga wewnętrzna gdzie problemem jest stanąć rowerem obok samochodu ze względu na to, że jest bardzo wąska a on nas tam wyminął! były zdjęcia z miejsca wypadku które zrobił jeden ze świadków zdarzenia bezpośrednio po całym zajściu. widać na nich, że ten człowiek nie miał szans nas minąć nawet pieszo bez obtarcia sie o rower lub samochód. on minął nas samochodem! sąd miał w d.. że świadek przysięgał mówić prawdę i tylko prawdę. nie wziął pod uwagę jego zeznań, przynajmniej tak sądzę ale nawet słowem człowiek nie został napomniany, że kłamie. to tylko niewielki wycinek z całej tej farsy..
i tak leciała sobie sprawa za sprawą aż do 7 rozprawy. wówczas zostałem poinformowany, że sędzina odchodzi do innego sądu. w związku z tym sprawę przejmuje nowa sędzina i ..wszystko kur.. mać! od początku. łącznie z przesłuchaniem świadków, tych ludzi najbardziej mi żal. zostali zaangażowani w moją sprawę bo udzielili mi pomocy, teraz muszą brać wolne dni itd by zeznawać to samo. zapytałem swojego adwokata, czemu sąd nie może wziąć pod uwagę tego co już zeznali? - takie procedury. A co będzie jak przyjdą i powiedzą, że już nie pamiętają albo zeznają coś innego? - sąd odczyta im poprzednie zeznania. Absurd!

z początkiem tego roku odbyła się pierwsza sprawa z nową sędziną, niestety ze względu na to, że miała ona dużą ilość spraw skończyło się na sprawdzeniu obecności i podaniu nowego terminu. na tej sprawie dowiedzieliśmy się przypadkowo (i to jedyny plus tego wszystkiego), że sąd skazał oskarżonego za uszkodzenie mojego ciała. przypomnę, że powyższa sprawa którą opisuje dotyczy roweru. a ta w której zapadł wyrok, jak sądziliśmy była cały czas jeszcze na policji bo biegły od kulsonów początkowo uznał, że moje uszkodzenie ciała jest poniżej 7 dni - jako ciekawostka, po wypadku miałem 2 miesiące zwolnienia z czego pierwszy miesiąc z nogą w gipsie potem z ortezą i po operacji kolejne 2 miesiące zwolnienia i był to najkrótszy możliwy okres po takiej operacji.
za uszkodzenie mojego ciała sprawca dostał 14 miesięcy ograniczenia wolności (ograniczenie to nie więzienie) i 20 godzin razy 14 miesięcy prac społecznych. ten wyrok otworzył mi możliwość ubiegania się o odszkodowanie i zwrot kasy za operacje itd od jego ubezpieczyciela. sąd wydał wyrok bez prowadzenia sprawy, polega to na tym, że sąd przegląda zgromadzone dowody, wydaje wyrok, wysyła go do oskarżonego i ten albo go przyjmuje ( z założenia powinien on być łagodniejszy niż ten który został by wydany po normalnym prowadzeniu rozpraw) albo nie, wówczas sprawa odbyłaby się normalnie. - słowo normalnie nie jest tu odpowiednim słowem

wracając do sprawy roweru, jak pisałem powyżej, odbyła się pierwsza rozprawa, wszytko od początku, zostaliśmy poinformowani o nowym terminie i ..sędzina poszła na zwolnienie. minęło pół roku, dziś kolejna sprawa. wziąłem urlop w pracy, jadę sobie do sądu, telefon. właśnie zostałem poinformowany, że niestety sędzina poszła na zwolnienie o kolejnym terminie sprawy zostanę poinformowany. kiedy? nie wiadomo. świadkowie też się mieli dziś wstawić..

niestety, jeden smutny wniosek mi się nasuwa. jeśli jesteś świadkiem uciekaj z miejsca zdarzenia jak najszybciej bo jeśli nie to na własnej skórze przekonasz się jak głęboko i gdzie inni mają Twój czas.. :(
ximad
Forumowicz
Posty: 279
Rejestracja: 01 mar 2018, 12:59
Lokalizacja: Poznań

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: ximad »

Śmiech na sali. Zawsze mi się wydawało ze skoro masz obowiązek stawienia się w sądzie to nie musisz pokrywać tego urlopem, co jeżeli nie masz już urlopu?
Pamiętam jak mi kiedyś gościu urwał lusterko w samochodzie jadąc wąską uliczką na której zaparkowałem przed pracą. Życzliwy sąsiad zrobił mu zdjęcie i przyszedł do mnie. Pojechałem na komisariat, złożyłem zeznania i podałem jego dane jako świadka. Zdjęcia w ogóle nie chcieli, świadka wzywali chyba z 4 razy do tego lusterka za 100zł, najpierw 2 razy na komisariat, później do sądu. Żal mi go było i gdybym mógł to bym wycofał zgłoszenie bo nie było to warto jego zachodu. Całe szczęście że ja miałem spokój, dowiedziałem się tylko po rozprawie że gościu został ukarany i mogę przyjść po druczek do ubezpieczalni (od kilku miesięcy już jeździłem z nowym lusterkiem i miałem głęboko gdzieś zgłaszanie tego do ubezpieczyciela.)
opec
Forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 26 lip 2018, 8:44

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: opec »

ximad pisze:
28 wrz 2018, 9:37
Śmiech na sali. Zawsze mi się wydawało ze skoro masz obowiązek stawienia się w sądzie to nie musisz pokrywać tego urlopem, co jeżeli nie masz już urlopu?
Bo nie musisz, przecież sąd wystawia zwolnienie dla świadków i stron w sprawie. Tak było dotychczas. :? Może jak jest się na zleceniu to wtedy nie obowiązuje prawo pracy, ale też chyba sąd wystawia wtedy zwolnienie.
Awatar użytkownika
Maran_hand
Forumowicz
Posty: 956
Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Maran_hand »

Jeśli masz wstawiennictwo obowiązkowe to bierzesz płatny urlop. Jeśli go nie masz pracodawca ma obowiązek udzielić Ci bezpłatnego dnia wolnego. Z sądu możesz domagać się zwrotu w wysokości 81 zł ale nie jest to też oczywiste, że tą sumę dostaniesz. Trzeba złożyć pismo, sąd rozpatrzy.. Pół biedy gdy mieszkasz w mieście w którym toczy się sprawa, gorzej jak musisz dojechać. Nie mam wykształcenia prawniczego więc dzielę się tym co słyszałem, być może za dojazdy też sąd zwraca kasę?
Awatar użytkownika
Mitar
Forumowicz
Posty: 679
Rejestracja: 19 lut 2018, 11:43
Lokalizacja: Gliwice

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Mitar »

Smutno się to czyta :/ niestety słyszałem parę podobnych historii , sam byłem świadkiem i mogę potwierdzić ,że twój czas jest dla nich g.... wart
Niestety niezależnie od władzy nikt im się do tyłka nie dobierze.
Awatar użytkownika
EV-Maniak
Forumowicz
Posty: 3031
Rejestracja: 21 lut 2018, 9:45
Lokalizacja: Lublin

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: EV-Maniak »

Maran_hand,
Przykro, że musiałeś takiego łajna doświadczać... masakra jakaś... naprawdę Ci współczuję. No wiesz, można mu w ryj dać, ale lepiej z niego jakoś zedrzeć kasę... Można też krawężnik mu wsadzić przez przednią szybę do auta, ale pewnie jest ubezpieczony. Nic to nie da. Najlepiej wydrzeć jakoś z niego kasiorkę. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, zwłaszcza w naszym państwie. Dobrze, że żyjesz i tak się to skończyło. Taksiarze, to w większości wypadków znerwicowane chamy po nie pełnej podstawówce z hemoroidami w dup... Nie to że wszyscy, ale większość. Taka prawda. Potomkowie cinkciarzy i alfonsów.
Trzymam kciuki za Twoją sprawiedliwość!
Walcz o swoje do upadłego i się nie poddawaj!
Awatar użytkownika
Maran_hand
Forumowicz
Posty: 956
Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Maran_hand »

Dziękuję za dobre słowo ;)
Ścieżka już została obrana, małymi krokami do celu z wydatną pomocą adwokata. Będziemy zwracać się do jego ubezpieczyciela, do mojego ubezpieczyciela (miałem wykupione ubezpieczenie w dwóch miejscach), o odszkodowanie, o wyrównanie utraty w zarobkach za czas zwolnienia, koszty operacji którą musiałem zrobić prywatnie bo groziło mi zblokowanie kolana podobno bardzo bolesna rzecz a czas oczekiwania w państwowej służbie zdrowia to ileś tam lat.
Oczywiście wszystkich tych którzy coś wypłacą będę informował, przypominał i napominał ich by pamiętali o roszczeniu regresowym względem sprawcy. Bo w tej drugiej sprawie został on skazany za świadome i umyślne spowodowanie wypadku. W związku z tym każdy ubezpieczyciel ma prawo żądać zwrotu kosztów które poniósł. I on chyba ma tego świadomość bo w dniu pierwszej sprawy z nową sędziną oświadczył, że nie ma kompletnie nic, nie pracuje nigdzie itd. Ale to już nie mój problem. Myślę, że tak czy inaczej życie mu się mocno skomplikuje.
Niestety smutne jest to, że lekarz oświadczył iż zniszczenie mojego kolana jest tak duże, że 10-15 lat trzeba będzie je sztucznym zastąpić w związku z tym nie wykluczam założenia mu kolejnej sprawy z powództwa cywilnego o dodatkowe odszkodowanie. Od jego ubezpieczyciela też będę chciał za to odszkodowanie.
No cóż, czeka mnie pewnie jeszcze nie jedna sprawa i parę ładnych lat walki o swoje. Ale ja młody człowiek jestem, mam czas. Co najwyżej wnuki będą korzystać bo ja nie odpuszczę ;)
opec
Forumowicz
Posty: 83
Rejestracja: 26 lip 2018, 8:44

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: opec »

Maran_hand pisze:
28 wrz 2018, 13:28

Niestety smutne jest to, że lekarz oświadczył iż zniszczenie mojego kolana jest tak duże, że 10-15 lat trzeba będzie je sztucznym zastąpić w związku z tym nie wykluczam założenia mu kolejnej sprawy z powództwa cywilnego o dodatkowe odszkodowanie.
No to już pachnie jakąś dożywotnią comiesięczną wypłatą.
Awatar użytkownika
Maran_hand
Forumowicz
Posty: 956
Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Maran_hand »

Nie ma na to szans. Ubezpieczyciel będzie poinformowany o zabezpieczeniu moich ewentualnych roszczeń w przyszłości. Nie pamiętam jak to po "prawnikowemu" brzmi. Generalnie wypłata odszkodowania za to co się stało nie zamyka mi drogi o domaganie się o swoje za skutki tego w przyszłości.
Awatar użytkownika
Rysiekkk
Forumowicz
Posty: 172
Rejestracja: 19 lut 2018, 13:55
Lokalizacja: Krk

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Rysiekkk »

Przerażające / smutne jest to co piszesz :cry:
Cóż trzeba walczyć do upadłego - nie ma innej opcji !


I niestety potwierdza się smutna prawda życiowa - szkoda zdrowia / życia na takie akcje na drodze.
Wystarczyło "pozdrowić" i pojechać w swoją stronę.
Nie było strat -> olać temat.

Mimo, że ułomkiem nie jestem ale tak zawszę robię... Jakieś zajeżdżanie drogi, wyciąganie z auta, itp itd - różnie się kończą :roll:

Kolega wiele lat temu szedł ulicą. Potrącił go jakiś (szybko idący) połowę mniejszy leszczyk.
Duma i honor urażone to włączył mu się agresor, w tył zwrot, podbiegł do delikwenta i dostał szybką kosę pod żeberko... cóż czasem warto odpuścić.
Awatar użytkownika
Maran_hand
Forumowicz
Posty: 956
Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Maran_hand »

No cóż, dla jasności, nikogo nie biłem i nie miałem zamiaru tego robić. Nawet gdybym chciał, to ewentualny wyrok oznacza dla mnie pożegnanie się z pracą którą wykonuję od przeszło 18 lat. Więc nie mogłem / nie mogę sobie na to pozwolić. Pewnie, że gdybym wiedział jaki tego będzie finał to bym sobie darował tą dyskusję. Nie mniej jednak stało się.. Choć po tych przeżyciach nadal uważam, że człowiek nie na wszystko musi się godzić i przymykać oko. Bardzo prawdopodobne, że gdybym nie zareagował to ten flustrat próbowałby wyładować swoją złość na kimś innym. U mnie skończyło się jak skończylo. Wyszedłem z tego "z ranami" ale żyw. A jeśli dzięki temu uratowałem komuś życie? ;) - żart.
Czasem oglądam programy pokazujące pracę drogówki. Za wszystko co kończy się wizytą w szpitalu poszkodowanego przy winie sprawcy z automatu policja zatrzymuje prawo jazdy. Temu nie zatrzymali. Widać kulsony pod okiem kamery bardziej rygorystycznie do tematu podchodzą ;)
Awatar użytkownika
Maran_hand
Forumowicz
Posty: 956
Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Maran_hand »

Dziś odbyła się kolejna sprawa. Przed wejściem na salę włączyłem stoper. Po wyjściu zatrzymałem czas na 2.37. słownie: dwie minuty i trzydzieści siedem sekund. W związku z tym, że oskarżony jak to ma w zwyczaju, nie pojawił się to kolejny termin w marcu.
Na tą chwilę wygląda to tak, minęło 27 miesięcy od zdarzenia, odbyło się 8 rozpraw, na 4 oskarżony się nie pojawił, w międzyczasie zmiana sędziego,. Na tą chwilę jestem na etapie - W OCZEKIWANIU NA PIERWSZĄ SPRAWĘ. Niech mi ktoś powie, że to jest k*rwa normalne!
Awatar użytkownika
EV-Maniak
Forumowicz
Posty: 3031
Rejestracja: 21 lut 2018, 9:45
Lokalizacja: Lublin

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: EV-Maniak »

@ Maran_hand,
Nawet nie wiesz Brachu jak ja Ci współczuję... Niestety tak jest... Chory świat, chore prawo... To jest jakaś masakra!
Ja to jestem trochę mówiąc delikatnie zbyt otwarty i mam ostry temperament, nie wiem czy bym wytrzymał i bym raczej na głos sędziemu powiedział co o tym myślę. Oczywiście bez wulgaryzmów i tak by go nie obrazić, bo za to jest paragraf. To są też ludzie, a do ludzi niekiedy można tylko tak dotrzeć, poprzez joby. Może by to nie wiele dało, ale zawsze warto spróbować, przynajmniej ulgę poczujesz. Jak w sprawie sędzia się już nie zmieni, to Cię zapamięta i w końcu może coś rozkmini i ruszy sprawę np. siłą doprowadzi oskarżonego na przyszłą rozprawę. Możesz też normalnie poprosić sędziego mówiąc do niego jak do normalnego człowieka np. tak:

" Wysoki sądzie, proszę mi pomóc. Ten człowiek zrobił mi krzywdę. Jestem zwykłym, prostym człowiekiem i przyszedłem tu po sprawiedliwość. Pan się zna na prawie, ja nie, ja tylko wiem co jest dobre, a co jest złe. Proszę mi pomóc "

Tyle. Szczerze, prosto od serca do serca. Może dotrze coś do sędziego i przyspieszy sprawę.

Powodzenia
Awatar użytkownika
Maran_hand
Forumowicz
Posty: 956
Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Maran_hand »

Dzięki Henio,
Podniosłem kwestie nieobecności i czasu w jakim ciągnie się tą sprawa. Od razu zostałem zastopowany, że takie są procedury i żebym zgłosił się do swojego adwokata, on mnie pouczy.
Nie ma rozmowy, nie na dyskusji. Jest sędzia potem długo długo nic, następnie znowu długo długo nic a na samym końcu wszyscy pozostali. Jeśli ktoś nie ma kontaktu z wymiarem sprawiedliwości to trudno to wytłumaczyć a tym bardziej kogoś przekonać, że tak właśnie jest. Ale niestety, dzięki wielkiej władzy jaką mają osadzający w sprawie, Ci ludzie są całkowicie oderwani od rzeczywistości, pewni swoich racji i oczywiście nieomylni. Nie ma szans na żadną dyskusję.
Oczywiście, teoretycznie można złożyć skargę na nieefektywność i rozwlekłość sprawy, terminów itd.. ale jak zostałem poinformowany przez swojego adwokata, jest to bardzo nieopłacalne bo może to skutkować ..sami się domyślacie czym.
Awatar użytkownika
tatar
Forumowicz
Posty: 2556
Rejestracja: 19 lut 2018, 12:42
Lokalizacja: Warszawa

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: tatar »

Ja się nie domyślam.Napisz jaśniej :?
Awatar użytkownika
Maran_hand
Forumowicz
Posty: 956
Rejestracja: 02 maja 2017, 22:04
Lokalizacja: Warszawa - Dolny Mokotów

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: Maran_hand »

Delikatną złośliwością ze strony prowadzącego sprawę
Awatar użytkownika
tatar
Forumowicz
Posty: 2556
Rejestracja: 19 lut 2018, 12:42
Lokalizacja: Warszawa

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: tatar »

A tak miało być ładnie tzn.nareszcie sprawiedliwie ;)
Awatar użytkownika
tatar
Forumowicz
Posty: 2556
Rejestracja: 19 lut 2018, 12:42
Lokalizacja: Warszawa

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: tatar »

Maran_hand pisze:
12 gru 2018, 13:19
Delikatną złośliwością ze strony prowadzącego sprawę
Czy Temida,ta ślepa,z opaską na oczach nie jest przypadkiem patronką naszych sądów? Jeżeli tak,to nie ma się co dziwić-przykład podobno idzie z góry :)
ximad
Forumowicz
Posty: 279
Rejestracja: 01 mar 2018, 12:59
Lokalizacja: Poznań

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: ximad »

Temida jest generalnie patronką sądów bo to odzwierciedlenie sprawiedliwości, opaska symbolizuje bezstronność, nie ślepote :)
Awatar użytkownika
tatar
Forumowicz
Posty: 2556
Rejestracja: 19 lut 2018, 12:42
Lokalizacja: Warszawa

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: tatar »

ximad pisze:
12 gru 2018, 16:07
Temida jest generalnie patronką sądów bo to odzwierciedlenie sprawiedliwości, opaska symbolizuje bezstronność, nie ślepote :)
To było sensu stricto ironiczne :D
gienek333
Forumowicz
Posty: 631
Rejestracja: 19 lut 2018, 22:37
Lokalizacja: Kraków

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: gienek333 »

Moje doświadczenie życiowe jest takie, że poziom sądownictwa i sędziów jest taki, że gołym okiem nie widać. Tak w dużym skrócie na początku 21 wieku w Krakowie miałem sprawę o zbieranie deszczówki. Pani sędzia powiedziała, że takie coś to może w 19 wieku na Białorusi. Dzisiaj UM Krakowa wydaje dziesiątki tysięcy na tzw. "małą retencję". Ciekawe ile lat im zajmie dojście do tego, że polewanie dróg wodą zdecydowanie zmniejsza "smog" :?:
maciek72
Forumowicz
Posty: 290
Rejestracja: 18 lut 2018, 14:22
Lokalizacja: BLACHOWNIA

Re: Polskie sądy - śmiać się czy płakać?

Post autor: maciek72 »

Nie ma co generalizować ale i w palestrze jak wszędzie są bancwoły.
MACIEK
ODPOWIEDZ